Tak bardzo chcę żyć pełnią życia. Pragnę być w
100% procentach szczęśliwa. Oddałabym wszystkie pieniądze świata, abym mogła
żyć normalnie. – Jak każda dziewczyna w moim wieku.-Najbliższi starają się dać
mi wszystko, co potrzebuję. Ja dalej nie mam jednego,
najważniejszego.-Zdrowia.- Urodziłam się z słabym sercem, które z każdą chwilą
jest coraz słabsze, a do mojego końca... Zostało niewiele.
Nazywam
się Sophie Collins. Skończyłam 17 lat. Od urodzenia mieszkam w Anglii, ale to
się niedługo zmieni. Moi rodzice zaplanowali przeprowadzkę do USA. Uważają, że
tam jest lepsza medycyna, która uratuje moje życie. Ja od dawna nie wierzę w
cuda. Tutejsi lekarze dają mi małe szanse na poprawe stanu mojego zdrowia.
Od
dwóch godzin patrze się pusto w okno. Świat z tej perspektywy wydaje się być
taki mały, bezpieczny... Moja choroba jest ze mną od zawsze. Mijają tygodnie,
jednego dnia jest lepiej, innego gorzej, jakoś się plecie, nie najlepiej, ale
jakoś. Wtuliłam się mocniej w siedzenie, a mój obraz przed oczami stawał się
coraz bardziej zamazany. Ciemność. Znowu...
Ten
dzień ma znaczenie. Czekałam na niego całą wieczność. Tego dnia może pojawić
się nadzieja. Nadzieja na nowe, lepsze
życie. Siedziałam w szpitalnej poczekalni. W poradni kardiologicznej
znajdowali się rodzice. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć jakie są moje
szanse, wstałam powoli i zbliżyłam się do drzwi. Korytarz był pusty, byłam
tylko ja i moje zmartwienia... Nie powinnam tego robić. Z drugiej strony nie
chciałam słuchać kłamstw rodziców na temat mojego zdrowia. Musze wiedzieć na
czym stoję.
„ –
Pańska córka ma poważne problemy z sercem, wykonaliśmy potrzebne badania (...)
Jej szanse na poprawienie się stanu zdrowia są nikłe”
Dalej
słyszałam tylko szloch mojej mamy. Osunęłam się powoli po ścianie. W głowie
ciągle miałam głos lekarza. Dla mnie nie ma ratunku, mój czas skraca się z
każdym dniem.
Stłumiony
płaczem krzyk mógł usłyszeć każdy na pokładzie samolotu. Brunetka zaniosła się
płaczem. Przy jej siedzeniu szybko pojawiła się zdenerwowana matka. Chwyciła
jej twarz w dłonie i zaczęła uspokajać w jej oczach widniał strach. Z tylnej
kieszeni spodni wyjęła błękitne opakowanie chusteczek. Otworzyła je i wyjęła
starannie jedną dla córki. Sophie zakryła się szczelniej kocem i zaczęła powoli
uspokajać. Takie sny były u niej na porządku dziennym. Był okres, co budziła
się każdej nocy i niepotrafiła przestać płakać. Matka zajęła miejsce obok
brunetki i wtuliła się w jej ramie. Z czasem obydwie się uspokoiły, a lot
dobiegł końca. Nastolatka zerwała się z miejsca i wyszła razem z tłumem z
samolotu. Rodzice zdziwieni jej reakcją podążali za nią. Przed lotniskiem
czekał na trzy osobową rodzinę samochód. Brunetkę nawet tym razem nie zdziwiły
luksusy, gdyż miała je od zawsze. Wsiadła posłusznie do środka i czekała na rozwój
akcji. Zapatrzona w widok za oknem nawet się nie zorientowała, że zbliżają się
do nowego miejsca, które od teraz będzie nazywać- domem- Okolica była naprawdę
zadbana, a nowy dom wyglądał jeszcze lepiej niż poprzedni. Rodzice brunetki
naprawde się starają, widać to było na każdym kroku. Niedaleko domu, mieściła
się szkoła.
Sophie wysiadła z pojazdu niezauważając grupkę chłopców w jej wieku, grających na podwórku tuż dwa domy dalej. Stanęła pod drzwiami czekając na zatroskaną matkę. Zamyślona wpatrywała się bez większego entuzjazmu w okolicę. Nie mogła więc zauważyć iż piłka sąsiadów zbliża się właśnie do niej. Słychać było tylko krzyk matki.
- Uważaj, kochanie!
Nastolatka dostała piłką do nożnej w głowę. Na jej twarzy pojawił się grymas, a jej ręka niemal natychmiast zaczęła rozmasowywać obolałem miejsce. Rozwścieczona Sophie odwróciła się w kierunku chłopców, a piłka opadała z każdym schodem wydając charakterystyczny dźwięk. Collins korciło, aby podejść do nich, ale była na to wewnętrznie za słaba. Jej uwagę zwrócił przystojny, bo tak sądziła szatyn. On od razu wyczuł, że coś jest nie tak, podbiegł do dziewczyny, chwytając jego piłkę.
- Przepraszam, nie chciałem. – Uśmiechnął się na swój sposób, a nastolatka tępo wpatrywała się w jego twarz. Wtedy kompletnie zapomniała o tym kim jest, a co najważniejsze zapomniała o czasie, który męczył ją niemiłosiernie.
- Wszystko w porządku?- Zapytał zmartwiony, pomachał dłonią przed twarzą dziewczyny oczekując jakiejkolwiek reakcji, ale na marne. Odszedł powoli, zastanawiając się nad tajemniczą osobą. Sophie przytłaczały uczucia. Chciała się odezwać, ale onieśmielenie nie pozwoliło jej. Spokojnie on nie zna twojej historii...
Mogła się odezwać, chciała ale... To w środku jej na to niepozwala. Jej chore serce jest zamknięte na wszelkie emocje i uczucia. Ona sama nie umiała tego zmienić. Nigdy nie była zakochana, a może była? Zdecydowanie, ale nigdy nie przyznała się do tego. Nie chciała więcej cierpieć, chciała zakończyć swoje bezsensowne życie, jak stwierdziła.
Wraz z rodzicami weszła do nowego domu. Mama
pokierowała ją do swojego pokoju. Brunetka wyszła po schodach na górę i
podreptała małymi krokami na koniec korytarza, gdzie znajdował się jej pokój.
Otworzyła drzwi z zaciekawieniem, kiedy ujrzała swój kącik, wstrzymała oddech
na chwilę. Podobało jej się. Oj, podobało. Jednak jej usta, ani nie drgnęły ku
górze. Była jak zlodowacała. Nie chciała miłości, choć jej potrzebowała. Sophie
usiadła na łóżku, które było ubrane w kwiatową pościel, ściany pomieszczenia
były pomalowane na rażącą biel, a dodatki były w kolorze stonowanego różu. Jej
rodzice zawsze mieli dobry gust, ale nastolatka, coraz rzadziej zauważała ich starania.
Na nowym miejscu wyszystko było
przygotowane. W szkole zostały złożone
wszelkie dokumenty, a na biurku brunetki leżał nowy plan lekcji. Na jego widok
Sophie skrzywiła się delikatnie. Nie lubiła zaczynać wszystkiego od nowa. Jej
rodzice uważali wręcz przeciwnie, chcieli aby ich córka zaczęła z czystą kartą,
kiedyś mieli poważne kłopoty z córką, ale choroba zrobiła z nią swoje. Jeszcze
rok temu wychodziła z domu. Miała nawet chłopaka, ale zostawiła wszystko pod
wpływem emocji. Teraz jest zamknięta na wszelkie uczucia. To tak jakby jej
stare życie, ale z nowymi znakami na jej ciele. Matka kilka razy oglądała z
rozpaczą jej pocięte ręce. Wtedy brunetka uciekała z domu i nie było o niej
wiadomo kilka dobrych dni. Do dzisiaj uważa, że jej pobyt tutaj- na Ziemi- Nie
ma sensu, los zgotował jej wiele udręk i bólu. Przynajmniej tak sądziła
nastolatka, ale czy jest świadoma, że jej przeprowadzka tutaj ma jakiś głębszy
sens? Czy nowo poznany chłopak jest w stanie zmienić jej życie na lepsze?
***
Głośny
dźwięk telefonu rozległ się w pokoju Sophii, brunetka wstała niechętnie i
wyłączyła denerwujące urządzenie. Rozglądała się chwilę, po czym przetarła
sennie powieki. Tak, to dzisiaj zaczyna się jej koszmar. Nastolatka podreptała do olbrzymiej szafy i wyciągnęła z
niej czarną koronkową sukienkę z obcisłym żakietem. Na nogi założyła czarne
rajstopy. Powolnym krokiem zeszła po schodach, udając się do kuchni. Na stole
czekało na nią śniadanie. Jej rodzice wyszli godzinę temu zapewne do lekarza. W
kubku była czarna herbata, a obok potrzebne jej do życia tabletki. Brunetka
skrzywiła się na ich widok. Najchętniej wyrzuciła by to do kosza, jak uważała
wcale jej to nie pomagało, ale coraz bardziej przygnębiało. Zjadła śniadanie i
zażyła lekarstwa. Na korytarzu czekała na nią czarna torba. W środku znajdował
się gruby notes i kilka cienkich długopisów. Sophie wzięła klucze z szafki i
wyszła z domu. Ku jej nieszczęściu na dworze była grupa elegancko ubranych
mężczyzn, a wśród nich był czarujący szatyn. Na jego widok nastolatka
przyśpieszyła kroku, co było do niej całkowicie niepodobne. Zapewne nie chciała
się na niego natknąć. Cóż... Chłopcy byli jednak spostrzegawczy, a ich grupa
szła leniwie za Sophie. Udawała, że nie obchodzi ją, że są zaledwie kilka
kroków z nią. Nie reagowała na ich piski i wiwatowanie. Dla niej... Nie było na
tym świecie, żadnego chłopaka, którego mogła pokochać, oprócz Chandlera, którego zostawiła. Najbardziej
odważny z grupy czyli Ryan chwycił brunetkę za ramię i szarpnął ją, co nieźle
ją zabolało. Spojrzała w jego oczy. Jej wyraz twarzy był nie do odczytania, nie
była wkurzona... Jej twarz nie wyrażała emocji. Te czyny nie zrobiły na niej
wrażenia. Bariera w jej mózgu poszerzyła się, a ona od razu się wyrwała, nie
odpowiadając na żadne pytania ze strony chłopców. Dla innej uczucie, że banda
nastolatków są tuż kilka kroków za tobą i prawią komentarze na temat twojego
wyglądu , a jeden z nich zaczyna cię szarpać, zapewne uciekłaby... Przynajmniej
by się wystraszyła, ale Sophie nie była taka... Szła spowrotem swoim wolnym
tempem i dalej nie zwracała uwagę na rozbawionych chłopców. Nigdy nie widzieli
takiej dziewczyny, można by powiedzieć, że szatyn był z lekka zaniepokojony,
ale nie chciał wymiękać przy kolegach. Przecież nie mógł od razu zacząć być
przesadnie miły dla Sophie i być dla niej bezgranicznym wsparciem. On również
był trudny. Kiedy dotarli do szkoły brunetka skrzywiła się nieco, widząc ruch i
nowe spojrzenia aż zawirowało jej w głowie.
Udała się spokojnym krokiem w kierunku swojej szafki. Od razu było widać, że szkoła jest bogato wyposażona. Dziewczyna odszukała swoją szafkę po czym ją ostrożnie otworzyła. Zdjęła swoją kurtkę po czym powiesiła ją na wieszaku. Wyjęła z torby dwie książki, które odstawiła na półce.
Sophie zamknęła swoją szafkę po czym skręciła w boczny korytarzyk, poszukując klasę Biologiczną. Zatrzymała się przy dość obszernej pracowni. Pare osób pozajmowało już swoje miejsca. Dziewczyna udała się w głąb klasy, po czym usiadła w środkowym rzędzie.
Dzwonek oznaczający koniec lekcji rozniósł się po całej szkole. Brunetka zerwała się z miejsca, wychodząc z klasy. Wiedziała już, co ją czeka i jakie są wymagania. Dzisiejsze lekce nie wymagały szczególnego zaangażowania.
Przez cały dzień nastolatka trzymała się sama. Po wyjściu ze szkoły natknęła się na grupę chłopców, tych samych, których spotkała rano. Kiedy miała już schodzić po schodach została szarpnięta za ramię. Spojrzała w kierunku chłopaka, który zacieśnił uścisk na jej ramieniu.
-
Proszę... Puść mnie...- Jej głos był cichy i błagający. Nie miała siły na
jakieś szarpaniny. Chciała poprostu pójść do domu.
-
Nie tak szybko, kochanie...- Grupa chłopców zachichotała, na widok
przestraszonej twarzy Sophie. – Zabawimy się trochę...- Na jego słowa
szczęka brunetki zacisnęła się wyraźnie,
kiedy chłopak zaczął ją ponownie ciągnąć nastolatka zebrała w sobie wszelkie siły
i zaparła się, na co chłopak musiał się zatrzymać, kiedy odwrócił twarz, ku jej
kierunku dziewczyna uniosła swoją rękę w górę, po czym wzięła mocny zamach, a
jej ręka wylądowała z charakterystycznym dźwiękiem na twarzy blondyna. –
Suka...- Puścił jej rękę, a na jego twarzy był widoczny grymas, kiedy jego
przyjaciele zawtórowali Sophie. Odeszła dość szybko, a oczy zgromadzonych
spoczywały na niej.
Opuszczając
teren szkoły, ponownie poczuła na swoim ramieniu uścisk, był on, ale o wiele
delikatniejszy niż ten poprzedni. Dziewczyna odwróciła się po czym ujrzała
niewysoką, pulchną dziewczynę. Jej włosy były czarne, a na końcu zakręcały się
w delikatne loki. Wyglądała uroczo.
-
Jestem Rokkie...- Czarnowłosa uśmiechnęła się delikatnie po czym ścisnęła dłoń
brunetki.
-
Sophie...- Dziewczyny wymieniły się krótkimi spojrzeniami.
-
Widziałam jak postawiłaś się Brianowi...Naprawdę mi tym zaiponowałaś...-
Niewysoka brunetka wkońcu zrozumiała, że Rokkie nie miała zamiaru jej
krytykować, dziewczyna wchodząc do szkoły nawet nie pomyślała, że może się z
kimś zaprzyjaźnić.
- To naprawdę miłe, nie chciałabyś pójść do
mnie? Tam możemy pogadać...- Sophie zdziwiła się, że tak łatwo zaufała Rokkie,
ale musiała coś wykombinować, kiedy zauważyła ponownie grupę chłopaków.
Czarnowłosa promieniała z radości. Ochoczo pokiwała głową, po czym udała się
pośpiesznie za Sophie.
- Musimy się tak śpieszyć, znaczy nie mam nic
przeciwko, ale...- Brunetka przerwała jej unosząc rękę i kiwając głową,
nachyliła się do Rokkie po czym mruknęła :
-
Widzisz tą grupę chłopców? – Czarnowłosa przytaknęła, uważnie przyglądając się
twarzy Sophie. – Nie chcę ich spotkać ponownie, dlatego się śpieszmy...-
Obydwie odwróciły głowy w kierunku domków jednorodzinnych. Przyśpieszyły kroku
wchodząc w boczną alejkę.
***
Oczy
Rokkie momentalnie się rozszerzyły, kiedy weszła do pokoju Sophie. Przyglądała
się wszystkiemu uważnie.
-
Wow, twoi rodzice mają naprawdę dużo kasy...- Zachwyt czarnowłosej był widoczny
na każdym kroku. Ona nigdy nie miała okazji zobaczyć tego typu rzeczy. Została
wychowana w biedzie. W jej rodzinie się nie przelewało. Nie narzekała nigdy na
swój los, była wdzięczna swoim rodzicom, którzy wiele dla niej poświęcili, aby
miała to czego pragnęła.
-
Jesteś naprawdę miła... Chciałabyś coś do jedzenia?- Sophie zaczynała się czuć
dość niekomfortowo, kiedy czarnowłosa chwaliła, każdą napotkaną rzecz. Brunetka
nigdy nie doceniała tego co miała. Nie umiała odpowiadać, na miłe uwagi Rokkie.
-
Poproszę herbaty, jeżeli nie będzie to problem...- Pulchna nastolatka,
uśmiechnęła się troskliwie. Czuła się świetnie w towarzystwie brunetki. Zawsze
marzyła o przyjaciółce, której by mogła powiedzieć wszystko. Nie znała dobrze
Sophie, ale polubiła ją wystarczająco.
Brunetka
zbiegła po schodach na dół, zostawiając Rokkie na górze. Nie czuła się
komfortowo. Zaprosiła do siebie czarnowłosą tylko dlatego, że nie chciała się
spotkać z chłopcami. Czuła sie niepewnie, nie chciała się teraz z nikim
przyjaźnić. Wiedziała, że jest ciężko chora, nie chciała, aby potem inni
ubolewali nad jej stratą. Chciała oszędzić innym cierpienia. Przyjeżdżając
tutaj miała postanowienie, że nie pozwoli zbliżyć się do siebie żadnemu
chłopakowi oraz, że nie będzie zawierać przyjaźnie. Nie robiła tego dla siebie,
ale dla innych.
Jeżeli już miała kiedyś umrzeć to nie chciała
wyrządzać tym bólu innym. Jednak los przygotował dla niej całkowicie coś
innego. W tej chwili nie miała bladego pojęcia, że niedługo do swojego serca
wpuści emocje, że poczuje cokolwiek.
***
Pojawił
się pierwszy rozdział. Jestem ciekawa waszej reakcji. Liczy się dla mnie wasza
ocena. Proszę o zostawienie komentarza. Zapraszam do zakładki " informowani", która znajduje się z boku u góry.
Następny
rozdział pojawi się za tydzień. (piątek.)
@LenkaBelieber4
Szablon wykonała dla mnie @aurricane, której serdecznie dziękuję.
@LenkaBelieber4
Szablon wykonała dla mnie @aurricane, której serdecznie dziękuję.
*O* zatkało mnie *O* czekam na next! !! /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie
OdpowiedzUsuńzapowiada sie ciekawie czekam na nastepny @magdusia16
OdpowiedzUsuńzajebisty *-* Czekam nn :))
OdpowiedzUsuńGenialny !!! Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńCiekawe jak potoczy się dalaje historia, nie mogę się doczekać ciągu dalszego <3
♥
świetny:)
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
bardzo fajnie się zaczeło :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. http://fanfiction-blinger.blogspot.com/
świetnie się zaczyna czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńAwww rozdział genialny ♥
OdpowiedzUsuńmogę stwierdzić, że świetnie piszesz ;)
czekam nn ;d
całuje Ola -- > @Just_Me_Ann
zapraszam do siebie ;)
borntobedifferentfromthem.blogspot.com
zajrzyj proszę, dopiero rozpoczynam i chciałabym zdobyć czytelników ;)
historia jest o dziewczynie, która zaczyna trenować boks by odciążyć się od problemów jakie sprawia jej brat. Za nie długo potem spotyka ludzi z maffi, którzy chcą się jej pozbyć, jednak ona tak szybko się nie poddaje, bierze udział w nielegalnej walce, która zmienia wszystko...
ZAPRASZAM ♥
Fajnie się zaczyna :) @KsiezniczkaJusa :)
OdpowiedzUsuńJeju super, to takie inne, takie WOW :)
OdpowiedzUsuńCiekawie sie zaczyna :)
OdpowiedzUsuńO mój boże ! Jestem mile zaskoczona, serio. Nie spodziewałam się, że potrafisz tak świetnie pisać i fabuła też mnie zachęciła. Szczerze? Mam nadzieję, że nie spieprzysz tego ff tak jak Only you (hhaha przepraszam, musiałam to napisać).
OdpowiedzUsuńZapisuje się do informowanych i już nie mogę doczekać się nowego rozdział skarbie <3
Jak chcesz, to chętnie mogę zrobić ci zwiastun. Napisz do mnie na boobear.horan@o2.pl
UsuńNext;)
OdpowiedzUsuńCiekawy początek, czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuńCholera genialny!
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc na początku nie miałam go ochoty czytać pomimo że wiele ciekawych ff z świetną fabułą jest zazwyczaj już spieprzone na pierwszym rozdziale, a tu składam wszystko co mam i powiem że genialnie Ci to wyszło! I oczywiście czekam na więcej.:)! /@luvmyjustinange
Interesujące :D. Zapowiada się ciekawie ^^. @4ever4Justin
OdpowiedzUsuńszczerze to jest świetne
OdpowiedzUsuńfabuła bardzo mi się podoba
na pewno będę czytać:)
@Agnes5542
ciekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńinformuj mnie @bighugwithjb
Wow, cudowny *-*
OdpowiedzUsuńNapewno będę to czytała! ^^
Masakra. Pisze ten komentarz kolejny raz, a zaczyna mnie to tak wkurzac, ze... xd
OdpowiedzUsuńA rozdział jest cudowny! Naprawde! Zapowiada się tak.. inaczej, bo mohe wrażenie na samym początku bylo coś w stylu 'rany, nie chce mi sie tak baardzo, ale co tam..' ale tak jakos wyszlo, ze zostaje tutaj, bo zaintrygowala mnie ta historia :3
Pozdrawiam i zapraszam do siebie - http://hearts-in-vain.blogspot.com
@reasonyy :)
fantastyczny rozdział!! @Gosiankaa czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńWoww świetny rozdział;) Bardzo ciekawi mnie dalszy los Sophi ;) Zaimponowała mi podejściem do tego obleśnego chłopaka ughhh ;) Ale myslę, że da sobie świetnie z nimi radę..;) Oby nie dokuczali jej;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz na prawdę bardzo ciekawie się zaczyna;D
Jestem ciekawa co będzie się działo dalej ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;) @Best_faan_ever
GENIALNY ROZDZIAŁ!!! ALE MAM PYTANIE, BO ALBO NIE BYŁO NAPISANE, ALBO NIEDOKŁADNIE CZYTAŁAM (CHOCIAŻ ZDAJE MI SIĘ, ŻE PRZECZYTAŁAM DOKŁADNIE XD) ALE TA SOPHIE JEST ŁADNA CZY BRZYDKA? :D MOŻE GŁUPIE PYTANIE, ALE ONI JĄ PODRYWALI CZY SIE Z NIEJ ŚMIELI? NWM. ;D
OdpowiedzUsuńJeju bardzo fajne opowiadanie ale tylko mam nadzieje ze nie skonczy sie smiercia Sophie na koncu bo nie lubie smutnych zakonczen ;( ale mam nadzieje ze skonczy sie happy endem ;D xxx
OdpowiedzUsuń