piątek, 28 lutego 2014

2.Zawsze jesteś taka... Zimna?



                Kiedy Rokkie opuściła dom brunetki na polu panowała ciemność. Rodzice Sophie pracowali do późna. Samotna dziewczyna głęboko rozmyślała nad słowami nowopoznanej dziewczyny, która opowiedziała jej wszystko co wiedzała o grupie, z którą Sophie przyszło się zmierzyć.
                Nastolatka szczelniej okryła się kocem, leżąc na łóżku. Wieczorami często analizowała, co działo się w przeciągu dnia. Następnego dnia brunetkę czekał drugi dzień szkoły.
                Sophie zaczęła powoli zasypiać, ale nie było dane jej pogłębić się w tę chwilę, gdyż usłyszała dźwięk, który wszystko zaburzył. Co chwilę kamyki uderzały o okno dziewczyny. Zdenerwowana nastolatka nie umiała wytrzymać, wstała z łóżka i otworzyła drzwi balkonowe. Niemal natychmiast przewiało ją chłodnym powietrzem. Widok oświetlały jej pobliskie latarnie. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła znajomą twarz, a mianowicie chłopaka z grzywką postawioną do góry. Można powiedzieć, że Sophie delikatnie się ucieszyła na jego widok, ale postanowiła ukryć tę emocję.
                - Nie sądziłem, że wyjdziesz...- Kpiący uśmiech pojawił sie na ustach szatyna. Dziewczyna z trudem się powstrzymywała. Nie umiała zrozumieć jego bezmyślności, wyszła tutaj w lekkiej piżamce, a on zawraca jej głowę tego typu błachostkami. Miała ochotę wrócić się do domu i okryć ciepłą pościelą.
                - Czego chciałeś przychodząc do mnie tutaj o tej godzinie?- Dziewczyna zwróciła się do niego swoim najpoważniejszym tonem. Nie chciała być miła, ani sympatyczna. Jej zamiarem było zniechęcić szatyna do wszelkich działań, które mogłyby powodować do rozwoju relacji między nimi.
                - Zawsze jesteś taka... Zimna?- Zapytał z powagą w głosie. Był on przyjaznym chłopcem. Chciał się dogadać z Sophie.
                - Zawsze...- Syknęła groźnie Sophie, wbrew sobie. Nie była taka, udawała wręcz przeciwieństwo siebie. Szatyn uśmiechnął sie zawadiacko, nie wierzył brunetce.
                - Jestem Justin...- Dziewczyna patrzyła się tępo w nastolatka, ukrywając wszelkie emocje. Jak narazie wszystko szło zgodnie z jej planem. Chłopak oczekiwał jakiejkolwiek reakcji, liczył na odpowiedź.
                - Zazwyczaj, kiedy druga osoba ci się przedstawia, powinno się robić to samo...- W jego głosie było słychać ironię. Brunetka westchnęła cicho, po czym z największą niechęcią udzieliła odpowiedzi Justinowi.
                - Sophie...- Teraz miała zamiar zakończyć konwersację i wrócić, chłopak widząc, że dziewczyna nie jest zbyt rozmowna, zakończył konwersację.
                - Miło było cię poznać... To do zobaczenia! – Uśmiechnął się miło po czym udał się w kierunku swojego domu, kiedy oddalił się wystarczająco, na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Dokładnie obejrzała w co ubrany był Justin. Zdecydowanie jej się podobał, ale nadal ukrywała to przed samą sobą. Weszła do swojego pokoju, po czym rzuciła się na łóżko. Otuliła się szczelnie kołdrą. Nie miała pojęcia jak długo będzie w stanie odrzucać szatyna. Jej powieki robiły się coraz cięższe, a ona zatopiła się w krainie snów.
               
                                                                                             
                                                                                ***

                Sophie ubrana w ciasne, granatowe spodnie i białą bluzkę stała na korytarzy w swoim domu. Na nogi wsunęła czarne trampki, po czym chwyciła czarną torbę i udała się do wyjścia. Zamknęła drzwi swojego domu, sprawdzając teren okolicy.
                W pobliżu dostrzegła grupkę chłopców, w której również znajdował się Justin. Najchętniej by ją wyminęła, ale oni zatrzymali się przed jej domem. Nie miała innego wyjścia z sytuacji, jak konfrontacja z nimi.
                Nie rozumiała, dlaczego oni nie mogli odpuścić. Wokół było tyle dziewczyn, a oni uwzięli się na niej. Pośpiesznie opuściła teren swojego ogrodu, a kiedy miała zamiar wyminąć chłopców, usłyszała jego głos. Nie miała serca, aby go zignorować, tak jak wczoraj. W prawdzie miała wyrzuty sumienia, że dla kogoś kto był dla niej miły, ona zachowywała się wrednie.
                - Cześć Sophie !- Krzyknął z nadzieją w głosie Justin. Na jego słowa dziewczyna zatrzymała się tyłem do nich i stała jak wryta w ziemię. Odwróciła głowę po czym wypowiedziała ciche „ Cześć”.
                Szatyn uśmiechnął się szczerze. Brunetka ruszyła w kierunku szkoły, przyśpieszając tempo. Nie miała ochotę na dalsze rozmowy z chłopcami. Tego dnia pogoda naprawdę sprzyjała. Dziewczyna z każdym krokiem była bliżej szkoły, ale była równie dobrze zmęczona. Potrzebowała odpoczynku, ze wzgęlu na jej słabe serce, usiadła na ławeczce przed szkołą. Wiele uczniów było na zewnątrz gdzyż była jeszcze przerwa. Jej oddech się stopniowo uspokajał, kiedy jej samopoczucie była na tyle dobre, że mogła ruszyć dalej, zrobiła to. Schowała swoją kurtkę w szafce, a potem udała się na lekcje.
               
                                                                                           
                                                                                ***
               
                Nastolatka coraz częściej opowiadała o swoim życiu Rokkie. Z czasem jej nawet zaufała, ale dalej nie powiedziała jej o swojej chorobie i przyczynie jej przeprowadzki. Dziewczyny często się spotykały, a czarnowłosa nie umiała powstrzymywać swojej ciekawości. Pytała o rzeczy, które dla Sophie były osobiste. Prowadziło to często do kłótni pomiędzy nimi.
                Justin wychodząc tego dnia ze szkoły miał zamiar zaczepić Sophie, nie wiedział czy robi to dlatego, że rozbawia swoich kumpli, czy też czuje coś do nowopoznanej dziewczyny. Nie rozumiał nastawienia brunetki. Każda dziewczyna zawsze była na jego zawołanie, ale ona jest dla niego bez przerwy zimna, choćby robił co chciał, brunetka nie zwraca na niego większej uwagi.  
                Wzrokiem szukał dziewczyny, ale nie ujrzał jej w tłumie nastolatków, opuszczającyh teren szkoły. Chłopak pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi czyli Brianem, Ryanem i Chazem, po czym udał się w kierunku swojego domu. Cieszył się z tego, że Sophie mieszka niedaleko od niego, a dokładniej trzy domy dalej. Okolica, w której mieszkali była naprawdę zadbana.
                Justin wszedł do swojego domu rodzinnego, gdzie czekali na niego rodzice oraz rodzeństwo. Jego rodzina często jeździła na wspólne wycieczki, od których chłopak często starał się wymigać, ale wkońcu ulegał, ze wzgęlu na swoje rodzeństwo, które nie umiało bez niego żyć.
                Chłopak zjadł z apetytem obiad, rozmawiając o tym co wydarzyło się tego dnia. Może i nie był  zbyt wylewny, ale nie chciał zmieniać rodzinnej tradycji. Były momenty, w których szatyn nie mógł znieść stanowczości jego rodziców i panujących zasad. Wynikiem tego było, często wymykanie się z domu. Nie był chłopakiem, który zawsze słucha się na słowo. Miał swoje zdanie, które zawzięcie bronił. Jeżeli sobie coś lub kogoś upatrzył musiał to mieć. Nie przyjmował do świadomości, że ktoś go może odrzucić lub odmówić cokolwiek. Można by było powiedzieć, że jest rozpieszczony, ale po jego zachowaniu, trudno wywnioskować jaki jest naprawdę.
                Sophie siedziała bezczynnie w swoim pokoju, czekając na Rokkie. Ostatnio miała coraz częściej wyrzuty sumienia. Było jej żal Justina. Widziała jak on się starał, ale nie mogła dopuścić do jakiejś bliższej relacji. Z czarnowłosą dzisiaj wybiera się na wiosenny festyn. Odgrywa on się w Central Parku. Nastolatka ubrana w granatową sukienkę, zeszła po schodach na dół. Chwyciła swoją torebkę, a na nogi wsunęła czarne balerinki. W jej zwyczaju nie było zakładanie sukienek, ale za namową Rokkie, ubrała ją.
                Słysząc dzwonek do drzwi uśmiechnęła się delikatnie, o dziwo! Dziewczyna przywitała się z Rokkie, a następnie udały się w kierunku central parku, gdzie co roku były organizowane tego typu festyny. Z uwagi, że panowała przyjazna wiosna, przyjęcie zaplanowano na dzisiejszy dzień.
Każdy nastolatek byłby szczęśliwy na miejscu Sophie. Miała poukładaną rodzinę, a pieniędzy nie brakowało. Mogła mieć wszystko, co sobie życzyła. Była śliczną dziewczyną. Posiadała smukłą sylwetkę, oraz była niewysoka. Sądzicie, że jak typowa ślicznotka godzinami ćwiczy i liczy każdą kalorie? Jeżeli tak to to jesteście w błędzie. Choroba serca brunetki bardzo na nią wpływa. Męczy się bardzo szybko, co uniemożliwia jej beztroskie życie. Świadomość, że w każdej chwili jej stan zdrowia może się drastycznie pogorszyć, a ona trafi do szpitala przeraża ją. Często myśli o swojej śmierci. Próbuje odgonić od siebie te myśli, ale one same do nas przychodzą. Lekarstwa, które zażywa, aby mogła normanie funkcjonować, odbierają jej apetyt, co przyczynia się do jej niskiej wagi.
               
                                                                                             
                                                                                      ***
                Nastolatki usiadły na drewnianej ławeczce, która mieściła się tuż przy wózku z hot-dogami. Brunetka nieco się zmęczyłą drogą, ale próbowała to ukryć.
                - Jest tutaj naprawdę świetnie!- Krzyknęła podekscytowana Rokkie. Na jej twarzy malował się coraz większy uśmiech. Obracała głową we wszystkie kierunki i z podziwem obserwowała każdą napotkaną atrakcję. Sophie nie umiała zrozumieć jak można się cieszyć z takich małych rzeczy.
                - Popatrz tam jest Justin!- Czarnowłosa odetchnęła z zachwytem, spoglądając na sylwetkę chłopaka. Jej twarz wyglądała na rozmarzoną.
                - Coś nie tak?- Brunetka wydęła wargę.
- Wszystko w porządku, ale popatrz jak on wygląda...- Na twarzy Rokkie pojawiły się delikatne rumieńce. Brunetka wiedziała co jest na rzeczy, jej zachowania.
- Podoba ci się, prawda?- Zapytała, znając odpowiedź. Jak narazie nie przeszkadzał jej zachwyt Rokkie nad Justinem, gdyż sama nie dopuszczała do siebie myśli, że szatyn może dla niej coś znaczyć.
Widząc jak czarnowłosa zmierza w stronę przyjaciół Justina, dziewczyna lekko spanikowała.
- Chyba nie chcesz do nich iść!- Krzyknęła oburzona. Nie dopuszczała do myśli, że Rokkie ją zostawi. Na dworze robiło się ciemno, a ona bała się wracać sama.
- Owszem chcę, a ty pójdziesz ze mną...- Czarnowłosa była lekko zakłopotana, ale liczyła na wsparcie drugiej nastolatki.
- Ugh... Dobra...- Sophie z największym oporem i niechęcią podążyła krokami czarnowłosej. Robiła to wbrew sobie. Kompletnym przegięciem była dla niej relacja z Rokkie. Obiecała sobie przecież, że nie zakoleguje się z nikim, ale jej się nie udało.
Przygnębiona dziewczyna stawiała ciężkie kroki, za koleżanką, aż wkońcu się zatrzymała. Widząc jak Rokkie wita się z chłopakami, dotarło do niej, że powinna zrobić to samo, ale nie wiedziała, czy po ostatnim incydencie ją nie wyśmieją. Kiedy poczuła na sobie intensywne spojrzenie Justina podniosła lekko głowę i również obdarzyła go kontaktem wzrokowym. Chłopak wypowiedział ciche „ cześć”, co Sophie odwzajemniła.
Grupa nastolatków udała się w kierunku zamku strachów. Dokuczliwe spojrzenia Briana i Ryana, coraz częściej spotykały brunetkę. Dziewczyna czuła się bardzo nieswojo w ich towarzystwie, ale starała się tego nie okazywać. Widziała, że Rokkie się świetnie bawi w ich towarzystwie i nie miała zamiaru tego psuć. Czarnowłosa wraz z dwójką chłopaków weszła do zamku, a Justin i Sophie zostali na zewtnątrz. Brunetka stała już dłuższy czas, co spowodowało, że musiała usiąść, aby odpocząć. Nerwowo popatrzyła na chłopaka, czując jak robi się jej coraz słabiej. Rozglądała się po okolicy, ale w pobliżu nie było żadnych ławek. Jedyna, którą widziała była przy wozie z hot-dogami, który jest zbyt daleko, a ona jest zbyt słaba, aby się do niego dostać. Czuła jak robi jej się coraz cieplej. W tym czasie Justin uporczywie obserwował zachowanie Sophie. Nie wiedział, co się dzieje. Dziewczyna nic nie mówiła, a on nie chciał być natarczywy, kiedy powieki Sophie robiły się z każdą sekundą cięższe, nie miała wyboru. Podeszła o ostatnich siłach do chłopaka, a ręcę zawiesiła na jego szyi. Justin był zdezorientowany. Usłyszał tylko cichy szept dziewczyny.
- Justin... Słabo mi...- Oczy dziewczyny się zamknęły, na co ona zemdlała. Chłopak nie wiedząc co ma robić zaczął wołać jej imię. Widział jak ciało brunetki słabło, zaczął dotykać jej twarzy, co nic nie zdziałało. Justin zaczął się rozglądać, ale nigdzie wokół nie było przyjaciół. Położył ostrożnie dziewczynę na ziemię, nieustannie wołając jej imię. Szatyn czując się bezradny zaczął gwałtownie szarpać Sophie, nie wybaczyłby sobie gdyby się nie obudziła. Nie był w stanie zawołać o pomoc, był pewny, że nie będzie potrzebna. Jego twarz nieco się uspokoiła, kiedy zauważył jak ociężałe powieki dziewczyny zaczęły się delikatnie podnosić. Jej brązowe tęczówki były wlepione w twarz chłopaka.
- Ty zemdlałaś... Ja nie wiedziałem co mam zrobić...- Dziewczyna słysząc jego słowa, przeklinała całą siebie. Czuła na sobie spojrzenie innych ludzi. Wiedziała, że nie może od razu wstać. Leżała na ziemi, czekając, aż poczuje się lepiej.
- Musze wziąć lekarstwa...- Wybełkotała po czym sięgnęła po swoją torebkę, z której wyciągnęła opakowanie tabletek. Justin nie wiedział o co chodzi. Wpatrywał się w nią, oczekując wyjaśnień.

                Sophie widząc jego minę, wiedziała, że czekają ją wyjaśnienia, ale w żadnym ze swoich planów, nie ma zamiaru powiedzieć mu, że jest chora. Nie chce, żadnej litości, ani współczucia.
Dziewczyna połknęła białą tabletkę, którą popiła wodą.
- Już mi jest lepiej... Nikomu masz nic nie mówić... Zrozumiałeś?!- Jej planem było zastraszenie chłopaka, co było niemożliwe. Szatyn nic nie mówiąc pomógł wstać dziewczynie.
- Co to miało znaczyć, Sophie? – Na jego twarzy było widać troskę. Nastolatka prychęła przeciągle, nie miała zamiaru się tłumaczyć.
- Poprostu zrobiło mi się niedobrze...To nic takiego...- Powiedziała z największą niechęcią. Nawet nie myślała, aby podziękować za pomoc szatynowi. Przecież mógł ją zignorować i odejść.
- Kłamiesz... Byłaś na to przygotowana, miałaś lekarstwa...- Warknął zdenerwowany w jej stronę. Nie mógł zrozumieć dlaczego nie chce mu powiedzieć prawdę.
- Nie twoja sprawa, zrozum to wreszcie!- Sophie krzyknęła w jego kierunku zirytowana. Justin postanowił tym razem odpuścić, nie chciał zaczynać znajomości od kłótni. Znając brunetkę kilka dni, zdążył zauważyć, że nie ma łatwego charakteru i jest niezmiernie uparta. Nie była otwarta na nowe znajomości, nikomu nie opowiadała o sobie, praktycznie nikt o niej nic nie wiedział. Większość nie znała nawet jej imienia.
- Ej, spokojnie dzieciaki... Nie było nas parę minut, a wy już się kłócicie.- Brian uporczywie przyglądał się dwójce nastolatków, nie wiedząc o co im poszło. Roześmiana Rokkie w towarzystwie Ryana dołączyła później. Sophie miała dosyć zabawy  na dzisiaj, była wszystkim zmęczona. Widząc jak wszyscy się świetnie bawią bez niej, miała ochotę wrócić  do domu i położyć  się do  łóżka, ale bała się samodzielnego powrotu. Mogła znowu zemdleć, a na dworze panowała kompletna ciemność. Sophie nie pozostawało nic innego jak spędzić ten wieczór z rówieśnikami.


___________

Po pierwsze chciałam Wam bardzo podziękować za komentarze, które mnie motywują do pisania następnego rozdziału.
Wszystkie osoby, które chcą być powiadomione o nowym rozdziale, zapraszam do zakładki informowani.
Jeżeli chcecie poznać wygląd głównych bohaterów, zapraszam do zakładki Bohaterowie.

Jeżeli przeczytałeś, proszę skomentuj, abym wiedziała ile osób czyta.

DZIĘKUJĘ! DO NASTĘPNEGO!

13 komentarzy:

  1. Super :) Czekam na next i zapraszam do siebie :) Mam nadzieję że zajrzysz ;*

    http://burlesqueclublosangelesff.blogspot.com/?m=1
    @KsiezniczkaJusa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. strasznie mi się podoba :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świetny ♥
      czekam nn ;d
      całuje lola ;*
      zapraszam do siebie ;)
      borntobedifferentfromthem.blogspot.com

      Usuń
  3. swietny czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo :) czekam na next! ;) /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny !!! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo *.*
    Ciekawe co bd dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Po prostu GENIALNY rozdział!!już uwielbiam czytać tego bloga :D jesteś niesamowita:* woow jestem ciekawa czy Justin domyśli się czegoś...myślę, że Sophie jeśli mu zaufa a na pewno ..to mu powierzy tą tajemnice :)
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny !;)
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  8. Szybko dodaj kolejny!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział :)
    jestem ciekawa co będzie dalej
    czekam na następny
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń