Dziewczyna została odprowadzona
do domu przez Justina, gdyż reszta nastolatków się rozeszła. Z każdym krokiem
była bliżej swojego domu. Szatyn nieustannie wpatrywał się w jej twarz. Nie
wiedział, jak powinien zacząć rozmowę.
- Dziękuję, za miły wieczór, w prawdzie
przestraszyłem się trochę, kiedy zem...- Dziewczyna spojrzała na niego z
wyrzutem.
- Nie wspominaj o tym...- Syknęła, po czym
odwróciła głowę w innym kierunku.
- Dlaczego jesteś dla wszystkich, taka
niemiła?- Justin tego wieczoru, nie mógł odpuścić, chciał się dowiedzieć, co
było powodem, że został odrzucony.
- Nie twoja sprawa...- Sophie przyśpieszyła
kroku. Chciała uniknąć kłopotliwych pytań, kiedy nareszcie ujrzała swój dom,
skręciła na swój teren podwórka, żegnając się obojętnie z chłopakiem.
Dziewczyna weszła do domu, gdzie
zastała rodziców.
- Nie masz pojęcia jak się o ciebie
martwiłam, jak się czujesz kochanie?- Zapytała zatroskana matka na widok swojej
córki. Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze, pocieszając swoją rodzicielkę.
- Wszystko dobrze mamo, nie masz się o co
martwić.- Sophie chciała udobruchać matkę, nie wspominając cokolwiek o
dzisiejszym incydencie.
- Pamiętaj, że nie możesz się przemęczać,
powinnaś iść teraz odpocząć, a ja przygotuję dla ciebie kolację.- Brunetka
przytaknęła i udała się do swojego pokoju.
Nastolatka cały wieczór
poświęciła na przemyślenia związane z Justinem. Dotarło do niej, że nie
podziękowała mu za pomoc. Jej podświadomość nie pozwalała jej zapomnieć o
chłopaku, mimo to jak bardzo chciała tego Sophie. Czuła jak powoli się łamie.
Nigdy nie należała do tych twardych dziewczyn bez uczuć. Chciała kochać i
chciała być kochana, ale nie wiedziała czy są na to szanse w jej sytuacji. Nie
chciała, aby doszło do tego, że dziewczyna powierzy swój sekret i zaufanie
Justinowi, a kiedy on się dowie prawdy o niej, zostawi ją. Nie umiałaby potem
normalnie żyć, a więc dlatego nie chciała się w nim zakochać, cholernie jej się
podobał, a ona starała się nie zwracać na niego uwagi. Bała się zaangażować w
cokolwiek więcej niż zwykłą znajomość. Nie chciała wyrządzać krzywdy sobie i
żadnemu innemu chłopakowi. Nie mogłaby znieść myśli, że jest dla kogoś
ciężarem.
***
Dziewczyna przewracała się
niespokojnie w łóżku. Jej sen był coraz bardziej koszmarny, co nie było po raz
pierwszy. Sophie bardzo często miewała koszmary o swojej śmierci, byłym
chłopaku... Budziła się w nocy i płakała, nie umiała się uspokoić, nic nie było
jej w stanie pomóc. Była zdana sama na siebie i przeszła ten ciężki okres.
Nauczyła się panować nad emocjami, którymi nie pozwalała wyjść na zewnątrz.
Sophie obudziła się cała spocona.
Wpatrywała się niespokojnie w otaczające jej ściany. Powoli dochodziła do
siebie po kolejnym koszmarze. Dziewczyna ostrożnie zeszła z łóżka, ubierając na
nogi kapcie. Powolnym krokiem zeszła na dół swojego domu, do kuchni. Na stole
jak zwykle miała naszykowane śniadanie wraz z tabletkami. Uśmiechnęła się na
myśl, że jest sobota i nie będzie musiała pójść do szkoły, to nie tak, że ją
nie lubiła. Można powiedzieć, że nie lubiła przebywać w towarzystwie tylu osób.
Sophie zjadła swoje śniadanie z apetytem, co było bardzo rzadką sytuacją.
Brunetka była sama w domu, a jej rodzice ciężko pracowali, chcąc zapewnić córce
wszystko, co najlepsze.
***
Promienie słoneczne zatrzymywały
się na twarzy Justina, a usta wygięły się spontanicznie ku górze. Chłopak
wpatrywał się z koncetracją w drogę, nie przerywając swojej rozmowy z
przyjaciółmi.
- Przecież możesz na powiedzieć,
o co wam poszło...- Ryan kolejny raz próbował nakłonić Justina do ujawnienia
sytuacji z zeszłego wieczoru.
- Tylko rozmawialiśmy, już
mówiłem nic nie zwykłego...- Szatyn omijał temat, jak tylko się dało. Pamiętał
dokładnie słowa Sophie. Nie chciał jej zaszkodzić, a więc nie umiał opowiedzieć
to zajście.
Przyjaciele Justina tępo wpatrywali się w drogę, nie
umiejąc zrozumieć szatyna. Zawsze mówili sobie wszystko, ale od jakiegoś czasu
chłopak, nie był skłonny do rozmowy. Zamykał się w sobie i coraz rzadziej się
spotykał z Ryanem i Brianem.
Chłopcy wyjeżdżali co weekend z
miasta. Mieli własną chatkę, przy jeziorze, gdzie często odbywały się tajne
imprezy. Okolica była naprawdę piękna, wiele osób marzyło o zwiedzeniu tego
malowniczego miejsca. Wszędzie były jeziora i las,a w oddali można było
podziwiać góry.
Czarny, terenowy samochód
zatrzymał się przy niewielkiej, drewnianej chatce. Chłopcy wysiedli z uśmiechem
na twarzy z samochodu. Z zaciekawieniem obejrzeli okolicę, mimo to, że nie byli
tutaj po raz pierwszy, ciągle kochali ten klimat.
Nastolatkowie
wyciągnęli swoje bagaże i udali się do chatki, która była własnością rodziców
Justina. Wiedzieli iż chłopak tutaj przebywa, ale nigdy nie sprawdzali, co
naprawdę tutaj robi. Ufali mu i nie mieli potrzebę kontrolować go na każdym
kroku. Gdyby tak naprawdę wiedzieli, jaki stosunek ma szatyn do ich zasad, nie
jeden raz by się zawiedli.
***
Sophie
siedziała bezczynnie na kanapie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Obejrzała
się obojętne po pomieszczeniu, po czym podreptała otworzyć. Nie spodziewała się
tego dnia nikogo. Miała w planach siedzieć i odpoczywać po wczorajszym
osłabieniu.
Jej mina
zrzedła po zobaczeniu uśmiechniętej i rozpromienionej Rokkie. Pulchna,
czarnowłosa zaczęła powoli wczhodzić do środka z wielkim entuzjazmem
wymalowanym na twarzy. W jej głowie układał się świetny plan na dzisiejszy
wieczór.
-
Sądziłam, że się ucieszysz, jak przyjdę, ale... Skoro już tutaj jestem...-
Brunetka ponagliła Rokkie ruchem ręki ciągnąc ją za sobą do swojego pokoju.
- Ciesze
się... Tylko jestem trochę zmęczona...- Powiedziała omijając wszelkie
szczegóły.
Nastolatki
usiadły przyjaźnie na łóżku, wpatrując się w widok za oknem.
-
Chciałam ci powiedzieć, że jest dzisiaj impreza nad jeziorem...Pomyślałam,
że...- Brunetka wiedząc, co ma na myśli jej towaryszka przerwała, wypowiedź i
zaczęła kontynuować swoją wymówkę.
- Już
mówiłam, jestem cholernie zmęczona...- Powiedziała smętnym głosem, a na twarzy
czarnowłosej pojawił się grymas.
- To
impreza nad jeziorem, wypoczniesz tam trochę... Obiecuję, że będzie świetnie,
zostaniemy tam na noc, właściwie przychodzi tylko parę osób, proszę zgódź
się...- Błagała, niemal na kolanach, swoją towarzyskę. Rokkie z natury lubiła
imprezy, kochała przebywać w centrum uwagi, ale mimo to była dość nieśmiała,
jak na swoje upodobania.
- Ughh, a
kto to organizuje?- Zapytała wyczekująco, wpatrując się w twarz pulchnej
nastolatki. Rokkie słysząc to pytanie, próbowała ułożyć w głowie jakąś wymówkę,
wiedziała, że brunetka nie będzie zachwycona, jak się dowie kto jest
organizatorem imprezy.
- Justin...-
Niemal szeptem, wyrwało się z jej ust, a reakcja Sophie była do przewidzenia.
- Nie ma
mowy, zostaję w domu!- Krzyknęła w stronę czarnowłosej z jadem w głosie.
- Nie
umiem cię zrozumieć! Justin ci nic nie zrobił, a ty się w stosunku do niego
zachowujesz, jak najgorsza suka!- Rokkie z trudem przełknęła ślinę, widząc minę
brunetki. Sophie wiedziała, że jej towarzyszka ma rację, nie chciała taka być,
ale miała swoją zasadę. Jej umysł walczył z sercem, a jej się to coraz mniej
podobało. Nie umiała zmienić swojego nastawienia do życia, nie po wiadomości,
że może wylądować w szpitalu, ona może w każdej chwili tam wylądować i co powie
bliskim?
-Przepraszam,
ja pójdę tam z tobą...- Wykrztusiła z siebie, z największym oporem, jakiego
można doznać. Miała ochotę sie popłakać i zostać w domu. W niektórych
momentach, chciała ze sobą skończyć, wiedząc, że życie i tak nic lepszego jej
nie zaoferuje.
-Czekaj...
Idziesz ze mną?!- Rokkie nie wierzyła słowom brunetki, nigdy nie zgadzała się
na jej prośby, ale teraz... Mimo swoich zastrzeżeń posłuchała czarnowłosej.
- Tak
idę... Chcesz pożyć, którąś z moich sukienek?- Zapytała próbując być milszą niż
zazwyczaj, mimo to, jak bardzo chciała już być sobą, dalej powstrzymywała swój
uśmiech i emocje. Nie zamierzała zmieniać swoich poglądów, ale słowa Rokkie
przemówiły jej do rozsądku.
***
Dziewczyny jechały autobusem na
wyznaczone miejsce. Na polu panował lekki zmrok, ale mimo to było całkiem
ciepło. Sophie stresowała się, o dziwo! Bała się reakcji innych ludzi, kiedy
pojawi się na imprezie. Była ubrana całkiem skromnie. Do jej ciała przylegała
delikatna kremowa sukienka z małym dekoltem, a czarnowłosej pożyczyła granatową
spódniczkę z białą koszulą wsadzaną do środka. Nastolatki nie przesadzały z
makijażem, a ich włosy kaskadowo opadały na plecy.
Brunetka
widząc przepiękną okolicę zrelaksowała się nieco, w przekonaniu, że ten wieczór
może zaliczyć do listy udanych, których w
jej życiu było zdecydowanie niewiele. Autobus zatrzymał się niedaleko
chatki szatyna, a więc nastolatki pokonały krótką drogę, zachwycając się
malowniczym miejscem.
Na twarzy Sophie pojawił się
niewielki grymas, kiedy zobaczyła grupę nastolatków przed drewnianym domkiem. Każdy
z nich świetnie się bawił pijąc drinka. Rokkie podeszła do nich z radością się
witając, co dla Sophie było czystą katorgą. Nie wiedziała, co powinna
powiedzieć. Każdy postrzegał ją za kujona, nigdy z nikim nie rozmawiała, miała
wysokie stopnie.
Niezręczną
sytuację brunetki przerwał Justin, który delikatnie potarł jej plecy, na co dziewczyna
wzdrgnęła sie ze strachu.
-
Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć...- Powiedział zdezorientowany szatyn,
nie sądził, że nastolatka tak zareaguje na jego dotyk. Dziewczyna nigdy nie
doznała czułości, bo nikomu na to niepozwalała.
- To było
po raz pierwszy i ostatni co tak zrobiłeś, zrozumiałeś?!- Wysyczała tępo w jego
twarz, przypominając sobie, że jest na jego imprezie, ma nocować w jego domku
letniskowym, pożałowała tych słów.
- Ciesze
się, że przyszłaś...- Chłopak ominął ją z niechęcią, nie oczekiwał takiej
reackcji. Ucieszył się na widok Sophie, ale ona jak zwykle go zlekceważyła.
Szatyn postanowił odpuścić sobie rozmowe z nią, nie chcąc więcej kłótni.
Widząc
jak nastolatek zostawia ją samą, przed domkiem, dziewczynie zrobiło się głupio.
Dotarło do niej, co właśnie zrobiła. Wszyscy znajdowali się w środku, a ona
była kompletnie roztargniona. Wpatrywała się wyczekująco w drzwi z nadzieją, że
wyjdzie z nich Rokkie i zabierze ją do środka, ale nic takiego nie miało
miejsca. Mimo to jak bardzo teraz stchórzyła i chciała wrócić do domu, nie
miała takiej możliwości. Poprawiła swoją torebkę na ramieniu delikatnie
rozsuwając zamek. Wyjęła opakowanie tabletek, po czym połknęła jedną, czując,
że nie da rady dłużej stać...
***
Wszedłem z markotną miną do
środka. Po raz kolejny zostałem odrzucony, nie będę do cholery poniżany. Jak
chce niech sobie tam stoi. Wszędzie jest ciemno, prędzej czy później tutaj
przyjdzie.
Nie
martwiąc się już Sophie podszedłem do bawiących się gości. Wszyscy usiedliśmy w
kręgu w salonie. Na pobliskim stoliku było pełno butelek alkoholu. Wziąłem
jedną z pomysłem na zabawę.
- Zadaję
pierwszy pytanie, jeżeli robiłeć wymienioną przeze mnie czynność musisz się
napić...- Powiedziałem wpatrując się w młode twarzy, każdy przytaknął na znak
zrozumienia.
- Jeżeli,
kiedykolwiek upiłeś się do nieprzytomności...- Podałem butelkę osobie obok
mnie, która podała ją następnej, kiedy zatrzymała się na Brianie, który
pociągnął sporego łyka, wszyscy zawiwatowali. Zabawa ciągnęła się dalej, a ja
byłem coraz bardziej wstawiony, mimo to moją głowę zaprzątała jedna myśl...
Gdzie jest Sophie?
***
Szatyn z trudem trzymał się na
nogach, ale wyszedł przed dom poszukując dziewczyny. Nie musiał tego długo
robić, gdyż jego wzrok od razu się zatrzymał na jej osobie. Siedziała z
podkurczonymi nogami na drewnianych schodach.
Justin
powoli usiadł obok niej wpatrując się w jej twarz. Brunetka poruszyła się
niespokojnie czując jego wzrok na sobie.
-
Przepraszam cię za tamto...- Sophie z trudem powiedziała te słowa. Nie
przychodziły jej łatwo, ale nie mogła wytrzymać, wyrzuty sumienia jej nie
pozwalały.
- Nic się
nie stało... Powinnaś wejść do środka...- Wybełkotał, uśmiechając się przy tym
szczerze.
- Upiłeś
się...- Brunetka podniosła się powoli, stwierdzając fakt. Chłopak skinął głową,
również stając, po czym otworzył drzwi dziewczynie. Zaprowadził ją do pokoju na
piętrze.
- Tutaj
masz łazienkę... Jesteś może głodna? Potrzebujesz czegoś?- Nastolatek
wybełkotał na jednym wdechy, wpatrując się uważnie w brunetkę. Jej twarz
zrobiła się delikatnie blada, a ona ze zmęczeniem usiadła na łóżku.
-Ej..
Sophie wszystko dobrze?- Nastolatka przytaknęła, nie będac sama pewna. Chłopak
usiadł obok niej na łóżku, nie ruszając jej ciała. W jego głowie krążyły myśli,
że powinien ją objąć, ale po incydencie, który miał dzisiaj miejsce, wolał nie
ryzykować po raz drugi, a także nie chciał zdenerwować dziewczyny widząc w
jakim jest stanie.
- Dobrze
się czujesz? Pomóc ci jakoś?- Na twarzy Sophie pojawił się lekki grymas,
pokręciła głową.
-
Wszystko dobrze, jestem poprostu zmęczona...- Nastolatka, jak najszybciej
chciała, aby chłopak opuścił pokój. Chciała zostać sama, nie chciała, aby
szatyn znowu zobaczył jak robi jej się słabo.
- Jakbyś
czegoś potrzebowała jestem w pokoju obok.- Brunetka skinęła głową, po czym
weszła do łazienki, która mieściła się w jej pokoju. Wyciągnęła z torebki
potrzebne ubrania i położyła na szawce.
Po
zdjęciu ubrań, weszła do kabiny prysznicowej, regulując temperaturę wody.
Brunetka wkońcu mogła się zrelaksować pod wpływem cieknących po jej ciele
strumieni wody.
***
Każdy w
domie spał w osobnym pokoju. Wszystko było na swoim miejscu, a odgłosy przyrody
nadawały odpowiedni nastrój.
Szatyn
przewracał się niespokojnie na łóżku nie umiejąc zasnąć. Myśli zaprzątały jego
głowę, a on przewracał się z boku na bok.
Kilkanaście
kilometrów dalej rodzice Sophie siedzieli w salonie oglądając telewizję i
martwiąc się o swoją córkę. Wiedzieli gdzie się znajduję, ale zdawali sobie
sprawę, że dziewczyna musi na siebie wyjątkowo uważać. Nie mogli jej izolować
od równieśników, ale musieli dbać o jej
bezpieczeństwo.
Stłumiony płaczem krzyk rozniósł
się w domku letniskowym szatyna. Justin s łysząc krzyk początkowo niereagował,
ale kiedy on się nasilił, postanowił sprawdzić, co się dzieje. Wyszedł zaspany
ze swojego pokoju. Stojąc na korytarzu od razu wiedział, skąd dany dźwięk
wychodzi. Skierował się do pokoju obok. Otworzył ostrożnie drzwi od sypialni, w
której znajdowała się brunetka. Wszedł powolo do środka, a przez panującą
ciemność mógł dostrzec skuloną postać, siedzącą na łóżku, co chwile szlochając.
Nie wiedział, jak ma się zachować. Przecież nie mógł podejść i przytulić... Był
przerażony tym co się dzieje z Sophie, z każdym odkrywanym sekretem czuł się
coraz bardziej za nią odpowiedzialny.
***
Serdecznie Wam dziękuję za wyświetlenia bloga. Jak już, mam nadzieję zauważyliście rozdziały pojawiają się, co piątek. Nie obiecuję, że następny pojawi się również w tym terminie, bo ledwo wyrabiam, postaram się zrobić wszystko, aby zdążyć napisać.
Pasują Wam rozdziały w piątek?
Z boku jest sonda, udzielicie głosu?
DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM !
Twitter Autorki | ASK
wowowow*_* mam nadzieje, że Justin zbliży się do niej :)
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
jeju,czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńwow swietny ja chce kolejny rozdział <3 kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
OdpowiedzUsuńCzy będziesz kontynuowała 2 wcześniejsze błogi?
Bardzo proszę odpowiedz mi pod tym komentarzem
Jest świetny :)
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdyby rozdziały były w środy i piątki , ale jeśli Ci nie odpowiada to ok:)
Jest fajnie :)
OdpowiedzUsuńWOW 0_0
OdpowiedzUsuń\genialny ♥
czekam nn ;d
całuje Ola ;*
zapraszam do siebie ! borntobedifferentfromthem.blogspot.com
coraz bardziej podoba mi się ta historia <3 szkoda mi Justina.. te ciągłe odrzucenia. :( ech, no nie ważne. już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. no i jak najbardziej pasuje mi piątek :*
OdpowiedzUsuńGenialny;*Czekam z niecierpliwoscia:)))
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co będzie dalej
czekam na następny xx
@Agnes5542
cudowny jak zawsze *.* / @romcixbiczes xxx
OdpowiedzUsuńCudny:)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ! <3
OdpowiedzUsuń*O* zajebiste *o* ciekawe co zrobi xx czekam na next ! :) /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńGenialny !!! Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
JEJKU ..JEST GENIALNIE;) Och co prawda szkoda, że Sophie ulegnie i da się zbliżyć Justin'owi do siebie ;) myślę, że nie ma on jakiś tam złych zamiarów;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak dalej sie to wszystko potoczy..;) jej miałam dziwne uczucie..kiedy Justin był taki niezdecydowany a za razem z dystansem do niej...
no nic..pozdrawiam i życze weny @Best_faan_ever
Matko boska chce wiecej ! Fhvdubf
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Poinformuj mnie na TT
#asieklovesjb
CZEKAM NA KOLEJNY NIECIERPLIWIE :DDD
OdpowiedzUsuńCUDOWNE <3
mega :D
OdpowiedzUsuń