piątek, 7 marca 2014

3. "Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć..."



Dziewczyna została odprowadzona do domu przez Justina, gdyż reszta nastolatków się rozeszła. Z każdym krokiem była bliżej swojego domu. Szatyn nieustannie wpatrywał się w jej twarz. Nie wiedział, jak powinien zacząć rozmowę.

- Dziękuję, za miły wieczór, w prawdzie przestraszyłem się trochę, kiedy zem...- Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.

- Nie wspominaj o tym...- Syknęła, po czym odwróciła głowę w innym kierunku.

- Dlaczego jesteś dla wszystkich, taka niemiła?- Justin tego wieczoru, nie mógł odpuścić, chciał się dowiedzieć, co było powodem, że został odrzucony.

- Nie twoja sprawa...- Sophie przyśpieszyła kroku. Chciała uniknąć kłopotliwych pytań, kiedy nareszcie ujrzała swój dom, skręciła na swój teren podwórka, żegnając się obojętnie z chłopakiem.
Dziewczyna weszła do domu, gdzie zastała rodziców.

- Nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłam, jak się czujesz kochanie?- Zapytała zatroskana matka na widok swojej córki. Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze, pocieszając swoją rodzicielkę.

- Wszystko dobrze mamo, nie masz się o co martwić.- Sophie chciała udobruchać matkę, nie wspominając cokolwiek o dzisiejszym incydencie.

- Pamiętaj, że nie możesz się przemęczać, powinnaś iść teraz odpocząć, a ja przygotuję dla ciebie kolację.- Brunetka przytaknęła i udała się do swojego pokoju.

Nastolatka cały wieczór poświęciła na przemyślenia związane z Justinem. Dotarło do niej, że nie podziękowała mu za pomoc. Jej podświadomość nie pozwalała jej zapomnieć o chłopaku, mimo to jak bardzo chciała tego Sophie. Czuła jak powoli się łamie. Nigdy nie należała do tych twardych dziewczyn bez uczuć. Chciała kochać i chciała być kochana, ale nie wiedziała czy są na to szanse w jej sytuacji. Nie chciała, aby doszło do tego, że dziewczyna powierzy swój sekret i zaufanie Justinowi, a kiedy on się dowie prawdy o niej, zostawi ją. Nie umiałaby potem normalnie żyć, a więc dlatego nie chciała się w nim zakochać, cholernie jej się podobał, a ona starała się nie zwracać na niego uwagi. Bała się zaangażować w cokolwiek więcej niż zwykłą znajomość. Nie chciała wyrządzać krzywdy sobie i żadnemu innemu chłopakowi. Nie mogłaby znieść myśli, że jest dla kogoś ciężarem.
                                                                                      ***

Dziewczyna przewracała się niespokojnie w łóżku. Jej sen był coraz bardziej koszmarny, co nie było po raz pierwszy. Sophie bardzo często miewała koszmary o swojej śmierci, byłym chłopaku... Budziła się w nocy i płakała, nie umiała się uspokoić, nic nie było jej w stanie pomóc. Była zdana sama na siebie i przeszła ten ciężki okres. Nauczyła się panować nad emocjami, którymi nie pozwalała wyjść na zewnątrz.
Sophie obudziła się cała spocona. Wpatrywała się niespokojnie w otaczające jej ściany. Powoli dochodziła do siebie po kolejnym koszmarze. Dziewczyna ostrożnie zeszła z łóżka, ubierając na nogi kapcie. Powolnym krokiem zeszła na dół swojego domu, do kuchni. Na stole jak zwykle miała naszykowane śniadanie wraz z tabletkami. Uśmiechnęła się na myśl, że jest sobota i nie będzie musiała pójść do szkoły, to nie tak, że ją nie lubiła. Można powiedzieć, że nie lubiła przebywać w towarzystwie tylu osób. Sophie zjadła swoje śniadanie z apetytem, co było bardzo rzadką sytuacją. Brunetka była sama w domu, a jej rodzice ciężko pracowali, chcąc zapewnić córce wszystko, co najlepsze.
       
                                                                                      ***

Promienie słoneczne zatrzymywały się na twarzy Justina, a usta wygięły się spontanicznie ku górze. Chłopak wpatrywał się z koncetracją w drogę, nie przerywając swojej rozmowy z przyjaciółmi.
- Przecież możesz na powiedzieć, o co wam poszło...- Ryan kolejny raz próbował nakłonić Justina do ujawnienia sytuacji z zeszłego wieczoru.
- Tylko rozmawialiśmy, już mówiłem nic nie zwykłego...- Szatyn omijał temat, jak tylko się dało. Pamiętał dokładnie słowa Sophie. Nie chciał jej zaszkodzić, a więc nie umiał opowiedzieć to zajście.
Przyjaciele  Justina tępo wpatrywali się w drogę, nie umiejąc zrozumieć szatyna. Zawsze mówili sobie wszystko, ale od jakiegoś czasu chłopak, nie był skłonny do rozmowy. Zamykał się w sobie i coraz rzadziej się spotykał z Ryanem i Brianem.
Chłopcy wyjeżdżali co weekend z miasta. Mieli własną chatkę, przy jeziorze, gdzie często odbywały się tajne imprezy. Okolica była naprawdę piękna, wiele osób marzyło o zwiedzeniu tego malowniczego miejsca. Wszędzie były jeziora i las,a w oddali można było podziwiać góry.
Czarny, terenowy samochód zatrzymał się przy niewielkiej, drewnianej chatce. Chłopcy wysiedli z uśmiechem na twarzy z samochodu. Z zaciekawieniem obejrzeli okolicę, mimo to, że nie byli tutaj po raz pierwszy, ciągle kochali ten klimat.
Nastolatkowie wyciągnęli swoje bagaże i udali się do chatki, która była własnością rodziców Justina. Wiedzieli iż chłopak tutaj przebywa, ale nigdy nie sprawdzali, co naprawdę tutaj robi. Ufali mu i nie mieli potrzebę kontrolować go na każdym kroku. Gdyby tak naprawdę wiedzieli, jaki stosunek ma szatyn do ich zasad, nie jeden raz by się zawiedli.

                                                                                              ***
Sophie siedziała bezczynnie na kanapie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Obejrzała się obojętne po pomieszczeniu, po czym podreptała otworzyć. Nie spodziewała się tego dnia nikogo. Miała w planach siedzieć i odpoczywać po wczorajszym osłabieniu.
Jej mina zrzedła po zobaczeniu uśmiechniętej i rozpromienionej Rokkie. Pulchna, czarnowłosa zaczęła powoli wczhodzić do środka z wielkim entuzjazmem wymalowanym na twarzy. W jej głowie układał się świetny plan na dzisiejszy wieczór.
- Sądziłam, że się ucieszysz, jak przyjdę, ale... Skoro już tutaj jestem...- Brunetka ponagliła Rokkie ruchem ręki ciągnąc ją za sobą do swojego pokoju.
- Ciesze się... Tylko jestem trochę zmęczona...- Powiedziała omijając wszelkie szczegóły.
Nastolatki usiadły przyjaźnie na łóżku, wpatrując się w widok za oknem.
- Chciałam ci powiedzieć, że jest dzisiaj impreza nad jeziorem...Pomyślałam, że...- Brunetka wiedząc, co ma na myśli jej towaryszka przerwała, wypowiedź i zaczęła kontynuować swoją wymówkę.
- Już mówiłam, jestem cholernie zmęczona...- Powiedziała smętnym głosem, a na twarzy czarnowłosej pojawił się grymas.
- To impreza nad jeziorem, wypoczniesz tam trochę... Obiecuję, że będzie świetnie, zostaniemy tam na noc, właściwie przychodzi tylko parę osób, proszę zgódź się...- Błagała, niemal na kolanach, swoją towarzyskę. Rokkie z natury lubiła imprezy, kochała przebywać w centrum uwagi, ale mimo to była dość nieśmiała, jak na swoje upodobania.
- Ughh, a kto to organizuje?- Zapytała wyczekująco, wpatrując się w twarz pulchnej nastolatki. Rokkie słysząc to pytanie, próbowała ułożyć w głowie jakąś wymówkę, wiedziała, że brunetka nie będzie zachwycona, jak się dowie kto jest organizatorem imprezy.
- Justin...- Niemal szeptem, wyrwało się z jej ust, a reakcja Sophie była do przewidzenia.
- Nie ma mowy, zostaję w domu!- Krzyknęła w stronę czarnowłosej z jadem w głosie.
- Nie umiem cię zrozumieć! Justin ci nic nie zrobił, a ty się w stosunku do niego zachowujesz, jak najgorsza suka!- Rokkie z trudem przełknęła ślinę, widząc minę brunetki. Sophie wiedziała, że jej towarzyszka ma rację, nie chciała taka być, ale miała swoją zasadę. Jej umysł walczył z sercem, a jej się to coraz mniej podobało. Nie umiała zmienić swojego nastawienia do życia, nie po wiadomości, że może wylądować w szpitalu, ona może w każdej chwili tam wylądować i co powie bliskim?
-Przepraszam, ja pójdę tam z tobą...- Wykrztusiła z siebie, z największym oporem, jakiego można doznać. Miała ochotę sie popłakać i zostać w domu. W niektórych momentach, chciała ze sobą skończyć, wiedząc, że życie i tak nic lepszego jej nie zaoferuje.

-Czekaj... Idziesz ze mną?!- Rokkie nie wierzyła słowom brunetki, nigdy nie zgadzała się na jej prośby, ale teraz... Mimo swoich zastrzeżeń posłuchała czarnowłosej.

- Tak idę... Chcesz pożyć, którąś z moich sukienek?- Zapytała próbując być milszą niż zazwyczaj, mimo to, jak bardzo chciała już być sobą, dalej powstrzymywała swój uśmiech i emocje. Nie zamierzała zmieniać swoich poglądów, ale słowa Rokkie przemówiły jej do rozsądku.

                                                                                              ***

                Dziewczyny jechały autobusem na wyznaczone miejsce. Na polu panował lekki zmrok, ale mimo to było całkiem ciepło. Sophie stresowała się, o dziwo! Bała się reakcji innych ludzi, kiedy pojawi się na imprezie. Była ubrana całkiem skromnie. Do jej ciała przylegała delikatna kremowa sukienka z małym dekoltem, a czarnowłosej pożyczyła granatową spódniczkę z białą koszulą wsadzaną do środka. Nastolatki nie przesadzały z makijażem, a ich włosy kaskadowo opadały na plecy.
Brunetka widząc przepiękną okolicę zrelaksowała się nieco, w przekonaniu, że ten wieczór może zaliczyć do listy udanych, których w  jej życiu było zdecydowanie niewiele. Autobus zatrzymał się niedaleko chatki szatyna, a więc nastolatki pokonały krótką drogę, zachwycając się malowniczym miejscem.
                Na twarzy Sophie pojawił się niewielki grymas, kiedy zobaczyła grupę nastolatków przed drewnianym domkiem. Każdy z nich świetnie się bawił pijąc drinka. Rokkie podeszła do nich z radością się witając, co dla Sophie było czystą katorgą. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Każdy postrzegał ją za kujona, nigdy z nikim nie rozmawiała, miała wysokie stopnie.
Niezręczną sytuację brunetki przerwał Justin, który delikatnie potarł jej plecy, na co dziewczyna wzdrgnęła sie ze strachu.

- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć...- Powiedział zdezorientowany szatyn, nie sądził, że nastolatka tak zareaguje na jego dotyk. Dziewczyna nigdy nie doznała czułości, bo nikomu na to niepozwalała.

- To było po raz pierwszy i ostatni co tak zrobiłeś, zrozumiałeś?!- Wysyczała tępo w jego twarz, przypominając sobie, że jest na jego imprezie, ma nocować w jego domku letniskowym, pożałowała tych słów.

- Ciesze się, że przyszłaś...- Chłopak ominął ją z niechęcią, nie oczekiwał takiej reackcji. Ucieszył się na widok Sophie, ale ona jak zwykle go zlekceważyła. Szatyn postanowił odpuścić sobie rozmowe z nią, nie chcąc więcej kłótni.

Widząc jak nastolatek zostawia ją samą, przed domkiem, dziewczynie zrobiło się głupio. Dotarło do niej, co właśnie zrobiła. Wszyscy znajdowali się w środku, a ona była kompletnie roztargniona. Wpatrywała się wyczekująco w drzwi z nadzieją, że wyjdzie z nich Rokkie i zabierze ją do środka, ale nic takiego nie miało miejsca. Mimo to jak bardzo teraz stchórzyła i chciała wrócić do domu, nie miała takiej możliwości. Poprawiła swoją torebkę na ramieniu delikatnie rozsuwając zamek. Wyjęła opakowanie tabletek, po czym połknęła jedną, czując, że nie da rady dłużej stać...

                                                                                              ***

                Wszedłem z markotną miną do środka. Po raz kolejny zostałem odrzucony, nie będę do cholery poniżany. Jak chce niech sobie tam stoi. Wszędzie jest ciemno, prędzej czy później tutaj przyjdzie.
Nie martwiąc się już Sophie podszedłem do bawiących się gości. Wszyscy usiedliśmy w kręgu w salonie. Na pobliskim stoliku było pełno butelek alkoholu. Wziąłem jedną z pomysłem na zabawę.

- Zadaję pierwszy pytanie, jeżeli robiłeć wymienioną przeze mnie czynność musisz się napić...- Powiedziałem wpatrując się w młode twarzy, każdy przytaknął na znak zrozumienia.

- Jeżeli, kiedykolwiek upiłeś się do nieprzytomności...- Podałem butelkę osobie obok mnie, która podała ją następnej, kiedy zatrzymała się na Brianie, który pociągnął sporego łyka, wszyscy zawiwatowali. Zabawa ciągnęła się dalej, a ja byłem coraz bardziej wstawiony, mimo to moją głowę zaprzątała jedna myśl... Gdzie jest Sophie?
                                                                                              ***
                Szatyn z trudem trzymał się na nogach, ale wyszedł przed dom poszukując dziewczyny. Nie musiał tego długo robić, gdyż jego wzrok od razu się zatrzymał na jej osobie. Siedziała z podkurczonymi nogami na drewnianych schodach.
Justin powoli usiadł obok niej wpatrując się w jej twarz. Brunetka poruszyła się niespokojnie czując jego wzrok na sobie.

- Przepraszam cię za tamto...- Sophie z trudem powiedziała te słowa. Nie przychodziły jej łatwo, ale nie mogła wytrzymać, wyrzuty sumienia jej nie pozwalały.

- Nic się nie stało... Powinnaś wejść do środka...- Wybełkotał, uśmiechając się przy tym szczerze.

- Upiłeś się...- Brunetka podniosła się powoli, stwierdzając fakt. Chłopak skinął głową, również stając, po czym otworzył drzwi dziewczynie. Zaprowadził ją do pokoju na piętrze.

- Tutaj masz łazienkę... Jesteś może głodna? Potrzebujesz czegoś?- Nastolatek wybełkotał na jednym wdechy, wpatrując się uważnie w brunetkę. Jej twarz zrobiła się delikatnie blada, a ona ze zmęczeniem usiadła na łóżku.

-Ej.. Sophie wszystko dobrze?- Nastolatka przytaknęła, nie będac sama pewna. Chłopak usiadł obok niej na łóżku, nie ruszając jej ciała. W jego głowie krążyły myśli, że powinien ją objąć, ale po incydencie, który miał dzisiaj miejsce, wolał nie ryzykować po raz drugi, a także nie chciał zdenerwować dziewczyny widząc w jakim jest stanie.

- Dobrze się czujesz? Pomóc ci jakoś?- Na twarzy Sophie pojawił się lekki grymas, pokręciła głową.
- Wszystko dobrze, jestem poprostu zmęczona...- Nastolatka, jak najszybciej chciała, aby chłopak opuścił pokój. Chciała zostać sama, nie chciała, aby szatyn znowu zobaczył jak robi jej się słabo.
- Jakbyś czegoś potrzebowała jestem w pokoju obok.- Brunetka skinęła głową, po czym weszła do łazienki, która mieściła się w jej pokoju. Wyciągnęła z torebki potrzebne ubrania i położyła na szawce.
Po zdjęciu ubrań, weszła do kabiny prysznicowej, regulując temperaturę wody. Brunetka wkońcu mogła się zrelaksować pod wpływem cieknących po jej ciele strumieni wody.
                                                                                              ***

Każdy w domie spał w osobnym pokoju. Wszystko było na swoim miejscu, a odgłosy przyrody nadawały odpowiedni nastrój.
Szatyn przewracał się niespokojnie na łóżku nie umiejąc zasnąć. Myśli zaprzątały jego głowę, a on przewracał się z boku na bok.
Kilkanaście kilometrów dalej rodzice Sophie siedzieli w salonie oglądając telewizję i martwiąc się o swoją córkę. Wiedzieli gdzie się znajduję, ale zdawali sobie sprawę, że dziewczyna musi na siebie wyjątkowo uważać. Nie mogli jej izolować od równieśników, ale musieli  dbać o jej bezpieczeństwo.
                Stłumiony płaczem krzyk rozniósł się w domku letniskowym szatyna. Justin s łysząc krzyk początkowo niereagował, ale kiedy on się nasilił, postanowił sprawdzić, co się dzieje. Wyszedł zaspany ze swojego pokoju. Stojąc na korytarzu od razu wiedział, skąd dany dźwięk wychodzi. Skierował się do pokoju obok. Otworzył ostrożnie drzwi od sypialni, w której znajdowała się brunetka. Wszedł powolo do środka, a przez panującą ciemność mógł dostrzec skuloną postać, siedzącą na łóżku, co chwile szlochając. Nie wiedział, jak ma się zachować. Przecież nie mógł podejść i przytulić... Był przerażony tym co się dzieje z Sophie, z każdym odkrywanym sekretem czuł się coraz bardziej za nią odpowiedzialny.


                                                                                             ***
Serdecznie Wam dziękuję za wyświetlenia bloga. Jak już, mam nadzieję zauważyliście rozdziały pojawiają się, co piątek. Nie obiecuję, że następny pojawi się również w tym terminie, bo ledwo wyrabiam, postaram się zrobić wszystko, aby zdążyć napisać.

Pasują Wam rozdziały w piątek?

Z boku jest sonda, udzielicie głosu?

DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM !

                                                                         Twitter AutorkiASK

19 komentarzy:

  1. wowowow*_* mam nadzieje, że Justin zbliży się do niej :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  2. wow swietny ja chce kolejny rozdział <3 kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny.
    Czy będziesz kontynuowała 2 wcześniejsze błogi?
    Bardzo proszę odpowiedz mi pod tym komentarzem

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny :)
    Fajnie by było gdyby rozdziały były w środy i piątki , ale jeśli Ci nie odpowiada to ok:)

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW 0_0
    \genialny ♥
    czekam nn ;d
    całuje Ola ;*
    zapraszam do siebie ! borntobedifferentfromthem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. coraz bardziej podoba mi się ta historia <3 szkoda mi Justina.. te ciągłe odrzucenia. :( ech, no nie ważne. już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. no i jak najbardziej pasuje mi piątek :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny;*Czekam z niecierpliwoscia:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :)
    jestem ciekawa co będzie dalej
    czekam na następny xx
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny jak zawsze *.* / @romcixbiczes xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. *O* zajebiste *o* ciekawe co zrobi xx czekam na next ! :) /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny !!! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  13. JEJKU ..JEST GENIALNIE;) Och co prawda szkoda, że Sophie ulegnie i da się zbliżyć Justin'owi do siebie ;) myślę, że nie ma on jakiś tam złych zamiarów;)
    Jestem ciekawa jak dalej sie to wszystko potoczy..;) jej miałam dziwne uczucie..kiedy Justin był taki niezdecydowany a za razem z dystansem do niej...
    no nic..pozdrawiam i życze weny @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko boska chce wiecej ! Fhvdubf
    Czekam na kolejny!
    Poinformuj mnie na TT
    #asieklovesjb

    OdpowiedzUsuń
  15. Justinowa xd9 marca 2014 14:54

    CZEKAM NA KOLEJNY NIECIERPLIWIE :DDD
    CUDOWNE <3

    OdpowiedzUsuń