Justina
otaczał półmrok, panujący w pokoju. Na twarzy Sophie pojawiły się łzy.
Brunetka, była kompletnie zdezorientowana. Powoli zaczęła sobie przypominać
swój sen. Pamiętała również, że wydała z siebie głośny krzyk, pod wpływem
strachu.
Ujrzawszy twarz Justina
uspokoiła się nieco. Chłopak niepewnie podszedł do jej łóżka. Nie chciał ją
wystraszyć bardziej niż była. Usiadł na brzegu
łóżka, wpatrując się w twarz dziewczyny.
- Teraz
się nie wykręcisz, co się z tobą dzieje?- Zapytał podejrzliwie, ale zarazem
trzymał się na dystans.
-To...
Tylko zły sen...- Popatrzyła z nadzieją, na twarzy, że chłopak przyjmnie jej
tłumaczenie i nie będzie jej dalej nakłaniać do dłuższych wypowiedzi.
-
Przepraszam, nie powinienem pytać.- Zwierzył się brunetce, a ona wiedziała, że
to nie było prawdą. Szatyn słusznie ją podejrzewał. Ukrywała przed nim każdy
szczegół z jej życia, a on powoli zaczął wierzyć, że Sophie jest zwykłą
dziewczyną, która ma idealnie poukładane życie i jest w pełni zdrowym
człowiekiem.
- W
porządku...- Powiedziała, wiedząc, że okłamuje samą siebie i Justina. Nic nie
było w porządku. Miała wyrzuty sumienia. Chciała mu o wszystkim powiedzieć,
czując, że ją nie zawiedzie, ale z drugiej strony nie chciała odrzucenia, a
tymbardziej litości.
- Jeżeli
chcesz mogę tutaj poczekać aż znowu zaśniesz...- Zaproponował Justin w
kompletnej rozsypce. W głębi duszy już załował swoich słów, spodziewał się
kolejnego odrzucenia i poniżenia. Po dłuższej chwili nie uzyskał odpowiedzi, a
więc skierował się ku wyściu. Dziewczyna widząc chłopaka wstawającego z jej
łóżka, poczuła ukłucie w sercu. Nie chciała, aby ją tutaj zostawił samą, ale
również brakowało jej odwagi, aby temu zapobiec.
-Zostań...-
Nawet to ciche pojedyncze słowo,
podziałało na szatyna. Uśmiechnął się przyjaźnie po czym usadowił się na łóżku
Sophie. Chwycił jej rękę, na co ona ostrożnie wtuliła się w tors nastolatka.
Bała się jego reakcji, nie wiedziała, czy robi dobrze. Tyle razy go odrzuciła,
a teraz robi mu nadzieję...
***
Promienie słoneczne oświetlały
pomieszczenie, w którym leżało dwóch nastolatków, wtulonych mocno w siebie.
Tak, jakby nie chcieli, aby ich rozdzielono. Trzymali się mocno siebie, jakby
bali się wzajemnej utraty. Byli niczego nieświadomi, ale ich ciała podświadomie
łączyły się ze sobą.
Kiedy powieki szatyna
powędrowały w górę, chłopak ujrzał poranny obraz Sophie. Ucieszył go ten widok,
ale po chwili przypomniał sobie, że miał opuścić pokój po zaśnięciu dziewczyny.
Teraz byłu zbyt późno nie mógł wyjść, obudził by nastolatkę, czego naprawdę nie
miał zamiaru.
Problem
został samowolnie wyjaśniony, kiedy dziewczyna również się obudziła. Ujrzawszy
Justina spanikowała nieco. Nie wiedziała, że chłopak zostanie z nią całą noc, a
jeżeli dla niego znaczyło to cokolwiek? Może nie robili ze sobą niczego więcej
poza spaniem, ale...
-
Przepraszam ja zasnąłem i...- Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Nie chciała
słuchać wyjaśniej.
- Nie
szkodzi, ja poprostu chcę żebyś wiedział, że nic podobnego nie będzie miało
miejsca...- Zakłopotona brunetka, zeszła pośpiesznie z łóżka, chwytając swoje
ubrania. Ostatni raz spojrzała na chłopaka, zanim opuściła pomieszczenie i
weszła do łazienki.
***
Naprawdę nienawidzę siebie.
Krzywdzę tego chłopaka coraz, bardziej, ale kiedy wkońcu się do niego
przełamuję, następnie zaczynam mieć wyrzuty sumienia, dzięki czemu go odrzucam
i tak w kółko. Nie umiem mu zaufać. To było naprawdę miłe, kiedy obudziłam się
nad ranem, a byłam wtulona w chłopaka, ale się naprawdę speszyłam, kiedy
jego tęczówki były skupione na mojej twarzy, a on się uśmiechał, zadowolony z
siebie. Nie wiedziałam, wtedy co
powiedzieć. Z natury uważam, że milczenie jest lepsze niż pieprzenie głupot.
Nie umiałam się powstrzymać musiałam mu to powiedzieć, mimo to zabolało to i
mnie, a z pewnością jego.
Zeszłam na
dół, a twarz skierowałam ku podłodze. Wstyd, który gromadził się we mnie był
nie do zniesienia. Powinnam go teraz ponownie przeprosić? Nie ma mowy... I tak
robię to bez skutku...
Zobaczyłam
stojącego przy drzwiach Justina. Jego wyraz twarzy był taki jak myślałam,
cholernie smutny i obojętny.
-
Pomyśłałem, że mógłbym zawieść cię do domu...- Jego oczy były skupione na mnie,
a ja nie mogłam tak dalej wyrzuty sumienia spalały mnie od środka. Czułam się
jak najgorsza suka. Co ja do cholery robię?
Skinęłam
głową i zeszłam do końca ze schodów, chłopak otworzył mi drzwi, a ja zatrzymałam
sie przed jego czarnym samochodem. Zastanawiało mnie, gdzie są wszyscy znajomi,
a w szczególnoście Rokkie? Poszli do domu, albo wyszli wcześniej?
Nie małam
odwagi zapytać, w ogóle nie mam odwagi mu teraz spojrzeć w oczy. Droga mi się
dłużyła niemiłosiernie. Mijaliśmy różne miejsca, niektóre nigdy wcześniej nie
widziałam. Na polu nie było przyjemnie, świeciło słońce, ale wiatr był nie
do wytrzymania.
***
Czarny samochód zatrzymał się
przy ogromnym, białym domku. Sophie i Justin dalej siedzieli w środku. Szatyn
wpatrywał się uważnie w twarz brunetki, zabierającej swoje rzeczy z samochodu.
- Możesz
mi powiedzieć dlaczego?- Twarz szatyna spoważniała, a dziewczyna na moment się
zatrzymała.
- Co
dlaczego?- Zdziwiona dziewczyna skupiła swój wzrok na butach.
- Udajesz
cholernie pokrzywdzoną... Nikogo do siebie nie dopuszczasz... Odrzucasz mnie na
każdym kroku... Cholernie się staram, ale zawsze jestem na ostatnim miejscu,
zacznijmy od tego, jeżeli w ogóle mam u ciebie jakieś znaczenie. – Brunetka
analizowała każde słowo z okropnym bólem. W większości chłopak miał rację, ale
brunetka nie udawała pokrzywdzoną, ona była chora... Dziewczyna znalazła się w
sytuacji bez wyjścia. Co powinna teraz powiedzieć? Całą prawdę?
- Nie
masz cholernej racji...- Wysyczała czując jak łzy powoli napływają do jej oczu.
Chłopak przybrał zdezorientowany wyraz twarzy. Był pewny siebie, a więc takie
zarzuty mieszały mu w głowie.
-
Przepraszam, że co? W czym nie miałem cholernej racji. Mówię jaka jesteś! –
Justin był coraz bardziej wkurzony. Jego emocje wzięły nad nim górę.
- Nawet
mnie nie znasz! – Sophie krzyknęła dobitnie, zarazem wysiadając z samochodu.
Wiedziała, że kiedyś się miarka przeleje, co właśnie się stało. Nastolatek odjechał
z piskiem opon.
***
Nie mogłem tak dłużej, musiałem
to z siebie wyrzucić. Sophie robiła z siebie ofiarę losu. Nigdy się nie
uśmiechała, jej twarz była pusta, a mimo to była niesamowicie piękna. Miała
idealny wygląd. Wymieniłem z nią kilka zdań, rozumiem, że nie moge nic po tym
oczekiwać, ale gdyby była bardziej przystępna i skłonna do rozmowy, chciałbym
być dla niej bliską osobą.
Nie powinienem krzyczeć na nią
tak w samochodzie, ale napięcie mnie rozrywało od środka. Dla niej moje
starania nic nie znaczą. Mimo to, że tyle razy mnie odrzuciła, ja dalej nie
straciłem nadzieji. Moja podświadomość mi mówi, że nic z tego nie będzie ze
względu na jej charakter, ale nie umiem się powstrzymać.
***
Szatyn siedział bezczynnie na
łóżku. Jego twarz była zapatrzona w obiekty za oknem. Czuł niesamowitą pustkę,
która wypełniała go od środka. Z jednej strony zaczął żałować swoich słów, ale
był przekonany, że miał rację. Nie umiał się na niczym skupić. W jego głowie
się nie mieściło, dlaczego został odrzucony, przyjął do wiadomości, że zawsze
było w okół niego pełno dziewczyn. Nigdy nie musiał narzekać, ani się
specjalnie starać.
W jego głowie zapaliła się
czerwona lampka. Jeżeli powinien się starać o Sophie, jest w stanie to dla niej
zrobić, ale jego wahania, spowodowały niechęć, do tego typu zadań. Gdyby ją
gdziekolwiek zaprosił, a ona by go odrzuciła ponownie, wyszedł by na idiotę, a
przecież nie chce być zbyt natrętny.
Brunetka skupiła się na
odrabianiu pracy domowej, nie przeszkadzało jej to, że inni postregają ją jako
kujona. Musiała na czymś skupić myśli. Od godziny dostawała sms-y od Rokkie,
ale postanowiła je ignorować. Była niedziela, a więc zobaczą się jutro w szkole.Dziewczyna miała wszystkiego dosyć po rozmowie z
Justinem. Ostatnie czego chciała to, aby uznał ją za kłamczuchę. Wyrzuty
sumienia stały się dla niej rutyną, a koszmary nocne powoli zaczęły powracać,
co bardzo martwiło nastolatkę. Jej marzeniem było być zdrową. Od zawsze chciała
uprawiać przeróżne sporty, ale teraz boi się wyjść gdziekolwiek z przyjaciółmi,
gdyż w każdej chwili może się poczuć gorzej.
Od środka
wypełniała ją pustka. Coraz bardziej ją gnębiło, że nie posiada nikogo komu
mogłaby się zwierzyć ze wszystkich swoich problemów. Nie zaufała w pełni
Rokkie, a jej mama nie potrafiła jej zrozumieć. Wiele razy w swoim
życiu stosowała radykalne zmiany, chciała rozmawiać z ludźmi, mieć dobre
kontakty ze wszystkimi, ale jej choroba odbierała jej odwagi. Bała sie, że społeczeństwo
będzie postrzegać ją za tą gorszą. Chciała być traktowana, jak każda inna
dziewczyna, dlatego zdecydowała się nikomu nic nie mówić o swojej chorobie.
Na dworze zaczęło się ściemniać,
a w brunetce zbierało się, coraz bardziej odwagi na radykalny czyn. Sophie
gwałtownie poruszyła się na łóżku, po czym sięgnęła ręką po telefon. Wybrała
numer Justina, po czym usłyszała trzy sygnały...
- Tak,
słucham?- Głos szatyna był przepełniony goryczą.
- To
ja... Sophie...- Dziewczyna spanikowała, ale dalej stała twardo na swoim.
- Oh...
Ja...- Szatyna zaskoczył telefon od brunetki. To było to ostatnie czego mógł
się spodziewać. Nie sądził, że dziewczyna będzie chcieć z nim rozmawiać, po tym
co powiedział jej w samochodzie.
- Miałeś
rację, ale w jednym się pomyliłeś...- Jej głos był roztargniony, w wyniku
czego, co chwile się jąkała.
- Hmm,..
słucham- Nastolatek uważnie czekał na wyznanie dziewczyny.
- Ja nie
udaje pokrzywdzonej... Ja jestem... umm... chora, śmiertelnie chora...- Po
drugiej stronie słuchawki Justin doznał szoku...
***
Bardzo dziękuję osobom, które komentują i wspierają mnie podczas pisania następnego rozdziału. Zdaje sobie sprawę, że ten był nieco krótszy, ale nie miałam za dużo czasu. Mimo to mam nadzieję, że nie zawiodłam.
1. Co sądzicie o takim zwrocie akcji?
2. Jak Justin zareaguje na wiadomość o chorobie?
3. Czy Sophie dobrze zrobiła mówiąc prawdę Justinowi?
Następny rozdział w następny piatek ( jak zwykle)
Cudownie piszesz, bez błędów i unikasz powtórzeń, dzięki czemu łatwo się czyta. Ugh. Zazdroszczę Tobie, haha. :) Rozdział jest świetny i jestem ciekawa dalszych relacji Justina z Sophie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie x-dylanchavez-x.blogspot.com
Pozdr, @mieczka :)
Podpisuje się pod tym komentarzem. Zgadzam się we wszystkim :**
Usuńcudo i czekam na next
OdpowiedzUsuńOjjjoojj aaaaaa no nie wytrzymam GENIALNE!!;)o boże..myślę, że Sophie dobrze zrobiła;)może dzięki temu Justin postara się podejść do tej sytuacji z całkiem innej perspektywy i oby mu się to udało;))Jej nie myślałam, że odważy się na to, by mu powiedzieć jestem z niej cholernie dumnaa!!;D
OdpowiedzUsuńAż nie mogę doczekać się kolejnego pięknego rozdziału;)wyczuwam wielkie zmiany hehe;D
Pozdrawiam i życzę weny @Best_faan_ever
*0* <---- moja mina teraz i podczas czytania tego rozdziału xd to jest zajebiste! ! Czekam na next <3 /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńswietny nie moge doczekac sie nastepnego jestem ciekawa co bedzie dalej @magdusia16
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Piszesz genialnie, bez błędów za co masz u mnie dużego plusa. Nie spodziewałam się, że Sophie powie Justinowi prawdę o swojej chorobie. Jestem bardzo ciekawa jego reakcji. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń@Agnes5542
Ja niestety sie noe zgadzam, jest trkche bledow stylistycznych, ale akcja jest ciekawa, jednak troche szybko sie rozwija ;P wiem, jestem wybredna :D
OdpowiedzUsuńCzeka na nowy ;)
Boze to jest takie wciagajace *.*
OdpowiedzUsuńw końću powiedziała prawdę ! tylko czemu w takim momencie przerwałaś ?:C
OdpowiedzUsuńz wieelką niecierpliwością czekam na kolejny ;*
@magda_nivanne
Dosyć krótki ale wspaniały :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Mam nadzieję że po tym co się dowiedział nie zostawi jej. Ugh, chcę szczęśliwego zakończenia!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! :)
MEGA Genialny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńczekam nn :)
całuje Ola ;D
zapraszam do siebie borntobedifferentfromthem.blogspot.com
no nareszcie! Sophie dobrze wróciła, że mu powiedziała o chorobie. teraz może będzie miała w Justinie jakieś wsparcie. <3
OdpowiedzUsuń*zrobiła
Usuń<3
OdpowiedzUsuńDobrze, dobrze że powiedziała mu prawdę :) Jesteś bardzo ciekawa stosunku Jusa do tej wiadomości :D
OdpowiedzUsuń+Zapraszam do mnie :)
Fanfiction o Demi, Niallu, Miley, Zaynie, Slenie i Justinie oraz Rihannie :)
Chłopacy spędzają urodziny Nialla w klubie burleski gdzie tańczą Miley i Demi.Jakie pytanie męczy Zayna po zobaczeniu występu dziewcząt ? :D Co stanie się Demi ? I co Justin kombinuje ?
PRZECZYTAJ i się dowiedź ♥
http://burlesqueclublosangelesff.blogspot.com/
@KsiezniczkaJusa :)
to jest swietne <3
OdpowiedzUsuń