Chłopak wszedł uradowany do swojego domu. W
jego głowie ciągle przewijał się wymyślony niedawno plan, który wydawał mu się
wręcz doskonały. Wszystko miał dokładnie poukładane w głowie. Krok po kroku
przemyśłał każdy szczegół. Umył swoje włosy po czym starannie ułozył fryzurę.
Ubrał swoje spodnie po czym naciągnął na siebie biały T-shirt. Przejrzał się z
uśmiechem na twarzy w lustrze. Był gotowy. Ostatnie spojrzenie i mógł opuścić
swój pokój.
***
Sophie
zażywała właśnie ostatnią porcję lekarstw. Zjadła zdrową kolację po czym udała
się do swojego pokoju uzupełnić pracę domową. Siedziała ponuro przy swoim
biurku, pisząc niedbale w zeszycie od matematyki, której od zawsze
nienawidziła. Spędzała nad nią większość swojego wolnego czasu, a dalej nie do
końca rozumiała wszelkie równania. Uznała, że stratą czasu jest powtarzanie
dzień w dzień tego samego, a więc zakończyła swoją naukę tylko na odrabianiu
pracy domowej.
Tego
wieczoru dziewczyna była sama w domu, gdyż jej rodzice udali się na romantyczną
kolację. Sophie słysząc stukanie do drzwi frontowych leniwie zsunęła się ze
swojego łóżka. Następnie zeszła powoli po schodach. Ujrzawszy Justina nie
wiedziała, co powinna myśleć.
-
Umm... hej- Chłopak powiedział, starając się wypaść jak najlepiej.
- Cześć...- Dusza dziewczyny powoli uzdrawiała
się, co by normalnie spowodowało uśmiech, na widok szatyna, ale dziewczyna z
całych sił kryła emocje w sobie, nie pozwalając im wyjść na zewnątrzn
-
Ja, mam dla ciebie propozycję, pomyślałem sobie, że moglibyśmy gdzieś razem...-
Chłopak uważnie z każdym słowem skanował twarz nastolatki, widząc lekkie
zdziwienie w oczach dziewczyny, zaczął powoli wątpić w jego pomysł, ale dalej
uparcie, kontynuował.
-
Poprostu... w piątek jest fajny film, chciałabyś pójść do kina?- Na jego twarzy
zawitał mały uśmiech, gdyż przełamał pierwsze lody.
Dziewczyna uważnie analizowała jego wypowiedź.
Pojawiło się zwątpienie w jej umyśle. Nie chciała sprawić, aby on liczył na coś
więcej. Jak najciszej mogła wypowiedziała :
- Nie chcę...- W tamtym momencie pierwszy raz
w życiu Justin nie wiedział, co powinien zrobić czy powiedzieć wpatrywał się
uważnie w jej twarz. Teraz był pewien, że jego pomysł był zły, żałował. Mógł
się liczyć z kolejnym odrzuceniem.
- Przepraszam, ale co? Ty cholernie lubisz wkręcać
innych ludzi, co kurwa?- Emocje wzięły górę. Chłopak nie umiał inaczej.
Dopiero, co dziewczyna zgodziła się na jego pomoc, a teraz znaleźli się w tym
samym punkcie, co na początku znajomości.
- To nie tak...- Sophie wypowiedziała
piskliwym głosem zirytowana całą sytuacją, nie chciała się tłumaczyć ze swoich
myśli, miała swoje zdanie i nie zamierzałą go mienić.
- A jak, do kurwy? Sophie! – Chłopak nie miał
żadnych ograniczeń. W głębi duszy wiedział, że robił dobrze, gdyż miał do niej
tyle pytań, a odwaga przyszła mu dopiero teraz.
- J-ja...Poprostu... nie..m-mogę...- Brunetka
zająkała się, a po jej twarzy spłynęły kilka łez, co było dla niej życiową
porażką, nigdy nie płakała przy kimś. Starała się być silna mimo wszystko.
Wiedziała, że wkurzyła Justina. Dała mu nadzieję. Przyznawała mu rację. Była
zła na samą siebie.
- Zachowujesz się jak małolata... Nie wiem, co
ja sobie myślałem...!- Szatyn odwrócił się natychmiast. Nie myślał, ani sekundy
dłużej o Sophie. Chciał, jak najszybciej wrócić do domu. Nie mógł pojąć, że
znowu go odrzuciła. Czuł się oszukany. Dla niej była to zabawa w kotka i
myszkę, ciągle w kółko. A on mimo jej choroby zaakceptował ją, z tym faktem, że
może ją stracić. Z każdym krokiem czuł większe wyrzuty sumienia. Żałował, że do
niej poszedł, żałował, wszystkiego.
Sophie ***
Spoglądałam
obojętnie w lustro. Oczywiście, że miałam wyrzuty sumienia, ale co ja do
cholery mogłam zrobić ! Mimo wszystkich chęci i starań nie mogę z nim być. Może
i podejmuję złą decyzję, ale nie mogę pozwolić, aby on później cierpiał. Nie
chcę tego, a zarazem nie chcę niczego innego. Nie umiałabym teraz bez niego
żyć, on jest moją częścią. Nie znamy się zbyt długo, a począ tek naszej
znajomości także nie był jakiś wspaniały, ale on się bardzo stara. Widzę to na
każdym kroku, ale nie doceniam go, gdyż nie chcę mu sprawiać więcej bólu, który
już i tak mu wyrządziłam mówiąc prawdę o mnie.
Moje obojętne oczy skanowały moje odbicie w
lustrze. Wędrowałam wzrokiem tam i spowrotem. Szukałam czegokolwiek, co mogło
mi powiedzieć, co on we mnie widział? Jestem zwykłą nastolatką... no może nie
taką zwykłą, jestem śmiertelnie chora, a w
moim wyglądzie nie ma nic zachwycającego. Czy to spotkanie miało być czysto
przyjacielskie? A może coś więcej? Moje myśli nie dawały mi spokoju.
***
Czas
płynął niemiłosiernie. Dwójka pokłóconych nastolatków, nie wiedziała, jak
stosownie się zachować w tej sprawie, żadne z nich nie chciało się narzucać.
Nikt nie miał odwagi, aby zrobić ten pierwszy krok ku zgodzie. Justin i Sophie
z biegiem czasu ochłonęli. Dziewczyna jednak nie zmieniła swojego nastawienia
do znajomości.
Justin
Minął
tydzień odkąd pokłóciłem się z Sophie. W szkole nie odzywaliśmy się do siebie,
a poza nią także nie było kontaktu, co nieźle mnie wkurzało. Po ostatniej
kłótni nie mam pojęcia, czy brunetka się na mnie obraziła. To co jej
powiedziałem było prawdą. Jednego dnia była dla mnie miła, a drugiego
odtrącała, co kompletnie mnie denerwowało. Nie powiem jej osobowość mnie
intryguje, ale czasem zarazem wyprowadza z równowagi.
Wiedziałem, że ona nie zrobi pierwszego kroku.
Chyba powinienem ją przeprosić, może akurat na to czeka?
Usiadłem na murku, zaraz obok szkoły czekając
na Sophie. W głowie dokładnie obmyśliłem, co jej powiem. Mimo tylu jej odtrąceń
nie umiem o niej zapomnieć. Widząc średniego wzrostu brunetkę zeskoczyłem z
betonowego murku podążając za nią.
- Sophie ! Zaczekaj....- Krzyknąłem w jej
kierunku, na co dziewczyna odwróciła się i niepewnie zatrzymała. Stojąc blisko
niej spojrzałem w jej pełne niepokoju oczy. Wiedziałem, co mam powiedzieć.
- Chcę cię bardzo przeprosić... Ja nie
powinienem był cię zapraszać...- Jej twarz była pełna poczucia winy, czy dobrze
zrobiłem ponownie robiąc do niej krok?
- Nie masz za co przepraszać... wszystko co
powiedziałeś było prawdą, a ja nie powinnam odrzucać zaproszenia, to nie było
mądre z mojej strony, odprowadzisz mnie do domu?- po raz pierwszy nie wierzyłem
swoim uszom. Przyznała mi rację?
- Huh, oczywiście, tak... chodź...- Mruknąłem
w jej stronę patrząc na drogę. Cieszyłem się, że wkońcu się ze mną zgodziła.
Niewątpliwie ma trudną osobowość. Przemierzyliśmy w swoim towarzystwie kawałek
drogi, po czym znaleźliśmy się pod jej domem.
- Dziękuję... i do zobaczenia- Powiedziała
niepewnie w moją stronę. Wyczułem jej zdenerwowanie, na co się delikatnie
uśmiechnąłem.
- Nie ma za co...kochanie...- Na moje słowa
zaczerwieniła się delikatnie po czym weszła do swojego domu. Można powiedzieć,
że byłem zadowolony. Możliwe, że popełniłem wiele błędów w tej znajomości, ale
to napewno nie zmieni moje nastawienie do Sophie.
***
Sophie
Weszłam
powoli do kuchni. W mojej głowie ciągle tkwiły jego słowa. Naprawdę uważam, że
to było urocze, ale boje się, że niedługo go ponownie mogę zranić.
Wyciągnęłam z półki moje lekarstwa. Następnie
się wzięłam za przygotowywanie obiadu. Tego dnia rodzice powinni wrócić
wieczorem. Czas mi się ciągnął, a ja dalej myślami byłam albo przy szatynie
albo przy Rokkie, która z niewiadomego mi powodu się na mnie obraziła. W tym
tygodniu wiele razy do niej podchodziłam, ale to kończyło się tylko docinkami w
moją stronę oraz ośmieszaniem mnie. Myślałam, że byłam dla niej kimś w rodzaju
przyjaciółki, ale widocznie się myliłam.
Po zjedzeniu obiadu udałam się do mojego
pokoju. Ledwie się położyłam na łóżku, a mój telefon wydał irytujący dźwięk.
Schyliłam się ku niemu otwierając nową wiadomość od zastrzeżonego numeru.
„Nie zbliżaj się do niego, suko
Wystarczy
tylko jeden zły ruch...”
___________
Tak bardzo Was przepraszam, że w zeszły piątek nie było rozdziału ( zauważył ktoś w ogóle?)
Ten jest nieco krótszy, ale pogoda jest coraz ładniejsza, a ja mam coraz mniej czasu na pisanie. Następny postaram się napisać w terminie.
cudo
OdpowiedzUsuńWspaniały, tylko dziwi mnie że tytuł jest po angielsku a wszystkie poprzednie były po polsku. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy z Rokkie, ale to dobrze bo coś się dzieje xd
OdpowiedzUsuńCoo? Myślałam że Rokkie taka nie jest.
OdpowiedzUsuńUgh, myślę że to Rokkie lub ktoś inny...
Boski, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńcudowny <3 - @thisswaggirl_JB
OdpowiedzUsuńNiech oni będą razeem są tacy słodcy *.* Genialny i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie dogladalam nowego rozdzialu. W ciągu tygodnia wchodzilam na strone tak wiele razy i sie doczekalam.
OdpowiedzUsuńJeju ale sie porobilo :o
Czekam na nn
@mybieber_ccole
Genialny !!! Niech ona jej powie, że jest chora
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;* xoxo @JustynaJanik3
oczywiscie ze zauważyłam. ale z niecierpliwościa czekałam na następny piątek i oto jest, wspaniały rodział ! <3
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńdobrze, że jednak Sophie 'wybaczyła' Justinowi <3
i... coś mi się wydaje, że ten sms jest od Rokkie :(((((
czekam na kolejny (;
Świetne już się nie mogę doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to Rokkie wysłała do Spohie tego sms
@Agnes5542
ineedangelinmylife.blogspot.com
Fajny, fajny ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na next ♡ /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńJA ZUWAŻYŁAM xD
OdpowiedzUsuńcudny ♥
To na pewna Rokki ta wiadomosc wyslala. Malpa jedna :/
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Ja zauważyłam....Ale wiernie czekałam hahah na kolejny rozdział, który wyszedł ci przepięknie;)
OdpowiedzUsuńUuuu czyżby Rokkie się odezwał?!:(
Jejuuuu nie mogę z tej całej sytuacji..podziwiam Justin'a który tak dzielnie walczy ...i to jeszcze nie wiadomo w jakim celu:)
Ghahah jestem ciekawa, czy Sophie powie Justinowi o tej wiadomości...oBy
Jest GENIALNIE!!!
Czkam na kolejny i życzę weny ;D
@Best_faan_ever
Cudo. :)
OdpowiedzUsuń